Poszedłem do Teatru Powszechnego na "Klątwę" Olivera Frljicia (bo przecież nie Stanisława Wyspiańskiego, z którego zostało może kilkadziesiąt zdań). Dlaczego? - pisze Piotr Zaremba w tygodniku wSieci.
Bo w debacie o inscenizacji pada wciąż jako przesądzający argument: "Nie widzieliście, a krytykujecie". Bo pisząc taki tekst, powinienem znać szczegóły tego, do czego się odnoszę. Bo wreszcie jestem amatorskim recenzentem całego współczesnego teatru polskiego. A to przedstawienie to istotny składnik tego teatru. Owszem, patologiczny, ale jak oceniać całość, nie poznając patologii, która jest na dokładkę wykwitem szerszego zjawiska. Bluźnierstwo bez kontekstu Wchodząc w ostatniej chwili do budynku na Zamoyskiego, zobaczyliśmy z Przemkiem Skrzydelskim, naszym specem od teatru, grupę modlących się. Stali w holu i odmawiali Różaniec. To członkowie Golgoty Młodych stosujący się w ten sposób do wezwania Episkopatu Polski. Żałowałem, że jestem tak późno. Gdybym pojawił się tam wcześniej, zdążyłbym im podziękować. Oni wybrali pewnie - używając języka Ewangelii - najlepszą cząstkę. I oni z pewnością spektaklu nie obejrzą. Oni i