Skonfliktowana z Lupą, w scenach, gdzie liczył na jej warsztat, bawiła się jego kosztem i prowokowała. Tuż przed zakończeniem spektaklu, wyraźnie zwracając się do reżysera improwizowanym tekstem: "Jak daleko można pójść?", pokazała mu gołe pośladki - o premierze "Persona. Ciało Simone" w reż. Krystiana Lupy w Teatrze Dramatycznym w Warszawie pisze Anna Król w Rzeczpospolitej.
Nowy spektakl Krystiana Lupy rozpadł się po wielu miesiącach prób. Przedstawienie było katastrofą. "Nie ma potrzeby, by aktor zgadzał się z reżyserem nawet w fundamentalnych kwestiach" - taką opinię wygłasza jeden z bohaterów w pierwszych minutach czterogodzinnego spektaklu "Persona. Ciało Simone", który jest drugą częścią tryptyku. W kolejnych obnaża się brak klarownej reżyserskiej wizji oraz słabość gry aktorskiej. Wszystko to sprawia, że coraz mniej zgadzamy się z Lupą. Reżyserskie gierki Najmocniejsze pozostały sceny, w których aktorzy wspomagani są ruchomym obrazem z kamery, a ich recytacja - tekstem wyświetlanym na podwieszonym ekranie. Spektakl w warszawskim Teatrze Dramatycznym okazuje się jedynie niedoskonałym, nieskończonym zapisem prób. Bohaterką drugiej części swojego długo oczekiwanego dzieła inscenizator uczynił aktorkę (Małgorzata Braunek) mającą zagrać rolę francuskiej myślicielki Simone Weil. Podczas kilkugodzinnego spe