Fala krytyki przelała się przez media, po tym jak w "Naszym Dzienniku" ukazał się artykuł na temat zamierzeń realizatorów opery "Wozzeck". Głosy bardzo się rozkładały - od wyrazów oburzenia i potępienia, przez prześmiewcze, aż po poparcie I dotyczy to zarówno samego artykułu, jak i zamierzeń realizacyjnych odnoszących się do przedstawienia, choć oczywiście jest to proporcja odwrotna. Niektórzy twierdzą, że była to starannie zastawiona pułapka o charakterze marketingowym, mająca na celu rozreklamowanie premiery, inni z kolei, że wymierzona była w działania prawicowego ministra kultury Kazimierza M. Ujazdowskiego, którego szybka decyzja o wstrzymaniu premiery mogła go zdyskredytować w środowisku twórców. Dziś trudno ocenić, co by się stało i czy rzeczywiście nie doszłoby do występu nagiego artysty podczas przedstawienia, gdyby nie reakcja "Naszego Dziennika". O tym wiedzą tylko sami realizatorzy przedsięwzięcia. Warto jednak zwrócić uwa
Tytuł oryginalny
Afera "Wozzeckowa"
Źródło:
Materiał nadesłany
Nasz Dziennik nr 11