EN

13.02.2024, 11:56 Wersja do druku

Adoracja wśród niesfornych owieczek. „Pastorałki staropolskie” w Polskiej Operze Królewskiej w ośmiu aktach z finałem i prologiem

„Pastorałki staropolskie” wg scen. i w reż. Jitki Stokalskiej w Polskiej Operze Królewskiej w Warszawie. Pisze Tomasz Pasternak w portalu Orfeo.

fot. Karpati & Zarewicz

W tym spektaklu jest wszystko, co kojarzymy z teatrem Jitki Stokalskiej: piękna scenografia, dynamiczna akcja dramatyczna (na scenie dzieje się naprawdę bardzo dużo), ale także słodycz i wrażliwość w tradycyjnym opowiadaniu historii. Orkiestra Polskiej Opery Królewskiej stylowo oddała świat muzyki polskiego renesansu, a partię Prologusa (Narratora) i zarazem gospodarza wspaniale wykreował wybitny polski baryton Adam Kruszewski.

Widowiska o Bożym Narodzeniu wzorowane są na średniowiecznych misteriach. Za twórcę tego typu przedstawień uważa się świętego Franciszka z Asyżu, który na początku XIII wieku we włoskim mieście Greccio stworzył żywą szopkę i zainscenizował wydarzenia z Betlejem. Napisał też pierwszą bożonarodzeniową pieśń do zorganizowanego przedstawienia, jemu więc zawdzięczamy tradycję śpiewania kolęd. Zwyczaj „szopek betlejemskich”, a także orszaku Trzech Króli przywędrował do Polski na przełomie XIV i XV wieku. Określa się je jako „jasełka”, ich nazwa wywodzi się od staropolskiego słowa „jasło” oznaczającego żłób.

Treścią są wydarzenia opisane przez dwóch ewangelistów, świętego Mateusza i świętego Łukasza, jasełka opowiadają o uciecze do Egiptu, poszukiwaniach noclegu zakończonych znalezieniem szopy ze zwierzętami, Herodzie i rzezi niewiniątek, narodzinach Jezusa oraz adoracji Trzech Mędrców ze Wschodu i pasterzy. Wokół narodzin Jezusa narosło też wiele legend. We Włoszech na przykład słynna jest czarownica Befana, która zastępuje tam Świętego Mikołaja, to ona przynosi dzieciom prezenty. Podobno Trzej Królowie powiedzieli jej o narodzinach Jezusa, wiedźma jednak zagubiła się w podróży na miotle i nie zdążyła dotrzeć do Betlejem. Od tego czasu zostawia prezenty w każdym domu, w którym mieszka dziecko. Jest też mit o czwartym królu, który miał podarować Jezusowi rubin (podobno nazywał się Artaban), ale nigdy nie dotarł do Betlejem, mówi się, że wciąż błądzi i szuka drogi. Do jasełek dokładane są czasem dodatkowe opowieści, w „Pastorałkach staropolskich” w Polskiej Operze Królewskiej mamy Adama, Ewę, Szatana i wygnanie z Raju.

Teatr nie funkcjonuje bez muzyki, dlatego oprawą muzyczną jasełek są przede wszystkim kolędy (religijne pieśni bożonarodzeniowe) oraz pastorałki (utwory opowiadające o świętach, zimie i Nowym Roku, mające charakter świecki). Cała muzyczna oprawa tekstu „Pastorałek staropolskich” została opracowana i skomponowana przez Jacka Urbaniaka, który od wielu lat współpracuje z Polską Operą Królewską. Artysta, lider zespołu Ars Nova, specjalizuje się w muzyce dawnej, zajmuje się też aranżacją muzyki ludowej oraz kompozycją. Jak czytamy w Wikipedii Jacek Urbaniak uważany jest za jednego z pionierów ruchu muzyki dawnej w Polsce, który stał się częścią europejskiego i światowego nurtu odrodzenia twórczości sprzed wieków.

Jacek Urbaniak w warstwie muzycznej wykorzystał tradycyjne kolędy i pastorałki (m. in. utwory Władysława z Giednowa, Sebastiana Klonowica i Mikołaja Gomółki). W scenach z udziałem Heroda, Trzech Króli i Rabina inspirował się kulturą Bliskiego Wschodu, z użyciem motywów arabskich i żydowskich. Przetworzył też polską muzykę ludową (zwłaszcza w scenach pasterskich), wykorzystał także oryginalne, specjalnie napisane do spektaklu utwory. Urbaniak pisze w programie, że styl muzyczny, jakim się posługiwał oscyluje wokół renesansu i baroku, z odskoczniami w teatralność, orient i ludowość.

Jitka Stokalska z kolei deklaruje, że intencją realizatorów jest pokazanie, że teatr staropolski nie jest martwy i można się nim delektować. Reżyserka i autorka scenariusza stworzyła spektakl opierając się na antologii „Staropolskie pastorałki dramatyczne”, przedstawienie nawiązuje też do legendarnych produkcji Leona Schillera. W ośmiu aktach widzimy kolejno wygnanie z raju, zwiastowanie, podróż do Betlejem, rzeź niewiniątek, a także adorację Trzech Króli i Pasterzy. Rolę przewodnika i narratora pełni Adam Kruszewski, wspaniale śpiewający w Prologu „Nuż my dziś krześcijani”, z piękną deklamacją zapowiadając treści poszczególnych części spektaklu. – Za kolędę dziękujemy – krzyczą w Finale ze sceny artyści, zapraszając do wspólnego muzykowania i składając publiczności piękne życzenia: Zdrowia, szczęścia winszujemy, byście sobie długo żyli, zdrowi i szczęśliwi byli na ten Nowy Rok.

fot. Karpati & Zarewicz

Spektakl, jak zawsze w przypadku realizacji Jitki Stokalskiej jest niezwykle plastyczny, ale i zwariowany w doskonałym wyczuciu konwencji tradycyjnego teatru. Stokalska z humorem, ale i słodyczą opowiada historie o Bożym Narodzeniu, wykorzystując zdolności aktorskie śpiewaków, doskonale prowadząc także sceny zbiorowe. Kolorową i malarską scenografię stworzyła Marlena Skoneczko, pomysłowy ruch sceniczny (np. korowód Trzech Króli: Leszek Świdziński, Piotr Halicki i Dariusz Górski) jest dziełem Joanny Drabik, a jasna i ciepła reżyseria świateł Karoliny Gębskiej.

Na scenie dzieje się naprawdę bardzo dużo i trudno się nudzić. Wspaniała jest scena kuszenia i wygnania z raju Adama i Ewy, komicznie zagranych przez Rafała Żurka i Agnieszkę Kozłowską. Zabawne są sceny z Herodem (Witold Żołądkiewicz), Śmiercią (ciekawa pieśń w wykonaniu Aleksandry Klimczak) i Diabłem (piękny muzycznie „Lament” Bogdana Śliwy). Są tańczące Anioły (Tatiana Hempel – Gierlach, Julita Mirosławska, Aneta Łukaszewicz i Dorota Lachowicz) i dwaj Archaniołowie Michał (Paweł Michalczuk) i Gabriel (Mateusz Zajdel). Pomysłowo i metaforycznie jest też ukazana scena rzezi, a także samobójstwa złego króla Heroda. Trudno zresztą wymienić wszystkich, w produkcji bierze udział kilkudziesięciu artystów. Większość z nich potrafi wczuć się w atmosferę nieoperowego śpiewu ludowego i wspaniale wykonywać zadania aktorskie.

W krystalicznie zespolonych głosach Marty Boberskiej i Justyny Stępień słuchamy cudownego „Canto”. Z wyczuciem stylu muzyki renesansu i baroku, ale i blaskiem brzmienia we wspaniałej akustyce teatru poprowadził „Pastorałki staropolskie” dyrygent Karol Szwech.

W spektaklu nie brak scen epatujących teatralnym dowcipem i słodyczą. Marii (Iwona Lubowicz) i świętemu Józefowi (Sławomir Jurczak) w stajence towarzyszą Wół i Osiołek, zwierzątka o pięknych pyszczkach. A jedną z najbardziej rozbrajających scen jest występ niesfornych owieczek, nad którymi usiłują zapanować zmierzający do szopy Pasterze. Jedna z nich odłącza się od stada i zaczyna jeść pokarm Pasterzy, złapana na gorącym uczynku emituje na cały teatr głośne „beee”, w tę rolę wcielił się Dobromir Piotrowski. Sądząc z obsady niewiniątka i owieczki występujące w przedstawieniu to dzieci artystów i pracowników teatru: Aneta Dzierzykraj – Stokalska, Barbara Dzierzykraj – Stokalska, Laura Gierlach, Zofia Kaczorowska), oni już zdobywają wspaniale doświadczenie sceniczne.

Szkoda tylko, że spektakl w tym roku grany jest tylko dwa razy, to przedstawienie dla całych rodzin, mogłoby być grane także jako przedstawienia przedpołudniowe. Takich familijnych spektakli jest w Polsce naprawdę bardzo mało.

Tytuł oryginalny

Adoracja wśród niesfornych owieczek. „Pastorałki staropolskie” w Polskiej Operze Królewskiej w ośmiu aktach z finałem i prologiem

Źródło:

orfeo.com.pl
Link do źródła

Autor:

Tomasz Pasternak

Data publikacji oryginału:

06.01.2024