„Act of Killing” w reż. Jana Klaty, w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Z dziecięcą niemal radością pochłaniam każdą recenzję tego spektaklu. Pozwólcie – kilka cytatów. „Klata z aktorką i aktorami Teatru im. Słowackiego stworzył przedstawienie ważne i mądre, które w najlepszy z możliwych sposobów zmusza widza do konfrontacji z rzeczywistością, a nie jej wyimaginowaną, opracowaną na różne potrzeby i strategie, infantylną często wersją. Każdy powinien ten spektakl zobaczyć, dla własnego dobra” – Tomek Domagała. „Praca Klaty jest po prostu nieuczciwa i stanowi poważną porażkę reżysera oraz dyrekcji artystycznej Teatru im. Juliusza Słowackiego.” – Paweł Sablik. „Sadyzmem wobec teatralnej widowni wykazali się też teatralni twórcy tego smutnego spektaklu. Tylko Klata wie, co chciał swoją inscenizacją osiągnąć” – Sylwia Krasnodębska. „Nie ma w spektaklu moralizowania za wszelką cenę, bo tak wypada, żeby wszyscy wiedzieli, że to w słusznej sprawie. To teatr celowo podkreślający niemoralność świata. Nie proste recepty chce przepisywać publiczności, ale otwioerać jej oczy, podbijając bębenek zła” – pisze Jacek Wakar.
A moje wrażenia?
Cóż, po mnie spłynęło. Ani się nie poddałem manipulacji reżysera (oczywiście, że widz był podstawiony, ktokolwiek przypuszczał, że nie?), ani opisy kaźni nie zrobiły na mnie wrażenia, z każdą chwilą zresztą coraz bardziej uodparniając na kolejne, jeszcze okrutniejsze. Gdyby nie fakt, że to nieładnie, wzruszyłbym ramionami. Zdarza się.
Fantastyczne jest jednak to, że w rozmowie o teatrze mamy przestrzeń i na tych pięć i na nieskończenie więcej bardzo różnych opinii, i – że każdy z nas, widzów, ma do nich święte i niezbywalne prawo. Kłótnie o obejrzany spektakl Jana Klaty i o każdy inny oraz - o to, gdzie się po premierze napić, są najpiękniejszymi polskimi sporami narodowymi.