Swoją wyższość nad krytykiem muzycznym Andrzejem Chłopeckim upatruję w tym, być może niesłusznie, że w odróżnieniu od niego piszę tylko o realizacjach, które widziałem. A tych, których nie widziałem, nie wykorzystuję jako chwytów retorycznych - Piotr Gruszczyński polemizuje w Dialogu z tekstem "Teatrolog w operze cierpiący" recenzującym "Oniegina" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego w Bayerische Stattsoper .
Każdy aktor ma prawo raz w sezonie nie przyjąć w teatrze proponowanej roli, właściwie bez podania przyczyny. Krytyk nie ma prawa wypowiadać się na temat spektaklu, którego nie widział ani razu w życiu. Zasada ta dotyczy nawet osób tak znakomitych, jak Andrzej Chłopecki. Korektorska prywata zakwitnie w tym felietonie i rozegra się dziwny mecz squasha. Posłałem piłkę w Tygodniku Powszechnym, pisząc recenzję z "Oniegin" wyreżyserowanego przez Krzysztofa Warlikowskiego w Bayerische Stattsoper w Monachium. Chłopeckiego piłka uderzyła w czuły, jak się okazało, punkt i odbił ją na boisku Gazety Wyborczej w felietonie "Teatrolog w operze cierpiący". Nie śmiałbym zawracać Państwu głowy naszymi porachunkami, gdyby nie fakt, że sprawa jest szersza i dotyczy pryncypiów, które warto skorygować. Pisząc o "Onieginie", zauważyłem całkowite rozminięcie się intencji prowadzącego muzycznie spektakl Kenta Nagano i reżyserującego przedstawienie Warlikowskiego