EN

24.02.2025, 13:48 Wersja do druku

Kura na plecach

„Kura na plecach” w reż. Arkadiusza Cyrana we wrocławskim Teatrze Polskim. Pisze Michał Derkacz w portalu wroclaw.dlastudenta.pl.

fot. Mikołaj Pływacz

Od 14 lutego 2025 roku Teatr Polski we Wrocławiu ma w ofercie kolejny spektakl rozrywkowy, w którym jednak odszukać można sporo mrocznych elementów i tzw. drugie dno. Po zaskakująco odważnym „Pawiu Królowej” zobaczyliśmy sztukę „Kura na plecach” Freda Apkego w reżyserii Arkadiusza Cyrana. Co ciekawe, oba wymienione przedstawienia łączy Igor Kowalik (kolejno reżyser i aktor), a także aktorka Katarzyna Janekowicz, którą po walentynkowej premierze przedstawiano jako pomysłodawczynię wystawienia „Kury na plecach” we Wrocławiu. Praca wszystkich tych osób zaowocowała dziełem niezwykle interesującym. 

Jak słyszymy podczas przedstawienia tytułowa „Kura na plecach” to strategia obronna zwierzęcia, które w sytuacji zagrożenia kładzie się na plecach i udaje martwe, by przeżyć. Przenośnia ta wraz z rozwojem akcji zaczyna pasować nie tylko do postaci postawionej w podbramkowej sytuacji kobiety, ale też do pozornie tylko spokojnego i poukładanego bohatera, mającego przyjść jej z pomocą niczym rycerz na białym rumaku. Kolejne wydarzenia zaczynają ukazywać nie tylko skrzętnie ukrywane sekrety obojga postaci, ale też ich prawdziwe uczucia, choć i te zostają finalnie postawione pod znakiem zapytania.

„Kura na plecach” to spektakl, do którego trzeba się przyzwyczaić. Widzimy tu bowiem tradycyjne podejście do teatralnej komedii z elementami farsy, a zaproponowany humor jest dość specyficzny, traktujący jak by nie patrzeć o morderstwie i przemocy domowej. Zwłaszcza na początku zachowanie bohaterki może wydawać się nazbyt przerysowane, histeryczne, głośne i wyjątkowo ekstrawertyczne, ale im dalej w las tym lepiej, a obrana konwencja zaczyna pokazywać swe zalety. Wyraźnie oddzielone krótką pauzą i muzyką sceny przeplatają spokojne i wybuchowe momenty, a rozwój fabularny i zwroty akcji potrafią zaskoczyć i zainteresować.

Wspomniany wcześniej wisielczy humor też staje się coraz lepszy, a niektóre gry słowne są naprawdę udane i idealnie oddają sens tragikomicznej sytuacji w jakiej znajdują się bohaterowie – zupełnie zagubieni, starający się jednocześnie współpracować i rywalizować w sytuacji kryzysowej.  „Kura na plecach”  nabiera również dodatkowego kolorytu za sprawą projekcji multimedialnych, które czasami wyświetlane są na tylnej ścianie scenografii.

Paradoksalnie akcję ożywia też (zupełnie inna dynamika, gdy mamy troje a nie dwoje postaci) bohater, którego o życie byśmy nie posądzali. Andrzej Olejnik mając krótki czas na zaistnienie pokazuje tu nieoczywistą i wielowymiarową kreację. Efekt pracy zespołu Teatru Polskiego we Wrocławiu oceniamy zatem zupełnie pozytywnie, zaznaczając jednak, że „Kura na plecach” spodoba się bardziej starszej publiczności, która lepiej odbierze (widać to było podczas premierowego pokazu) zarówno uczucia bohaterów, jak też ogólny styl prezentacji wydarzeń i specyficzny humor.

Źródło:

wroclaw.dlastudenta.pl
Link do źródła

Autor:

Michał Derkacz

Data publikacji oryginału:

17.02.2025