EN

15.01.2024, 09:23 Wersja do druku

50 słów

„50 słów” Michaela Wellera w reż.  Waldemara Zawodzińskiego w Fundacji Kamila Maćkowiaka. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. mat. teatru

Lena i Adam spędzają swój pierwszy od lat wieczór we dwoje, ich dziewięcioletni syn pojechał (z chomikiem) do kolegi. Adamowi zbiera się na amory, a Lenie – na wieczór z excelem. I to właściwie tyle.

Mamy znakomity, niejednoznaczny, pełen paradoksów i szanujący inteligencję widza tekst, mamy bohaterów, do których się przywiązujemy i za których trzymamy kciuki, nie mam wątpliwości – widzowie za Adama, widzki za Lenę. A jednak żadne z nich nie jest bez winy, chociaż – czy w ogóle możemy mówić w tym przypadku o winie? Tak, to jest opowieść o miłości, o tym – czym ta miłość tak naprawdę jest; o tym, że mamy w słowniku za mało słów, żeby móc ją jak najlepiej wyrazić, ale przede wszystkim – to spektakl o tytułowych słowach. O ich mocy, prawdziwym znaczeniu, często odwrotnym od słownikowego, o kontekście, w jakim padają. O mówieniu prawdy, i – o potrzebie kłamstwa. O tym, że słowa potrafią uskrzydlić i mogą zabić. O tym, że niekiedy trzeba ich słuchać bardzo uważnie, a czasem – zignorować. O tym wreszcie, że TO WSZYSTKO nie jest takie proste. Zaspojleruję - synek naszej pary będąc u kolegi znów się ukrył pod stertą ubrań… A o czym on chciałby mamie i tacie powiedzieć? Jakich użyć słów?

Maria Seweryn i Kamil Maćkowiak są fantastyczni, stworzyli wspaniałe role dwojga de facto wrażliwców, którym życie się rozłazi, gdzieś pęka w szwach, którzy są sobą mocno rozczarowani, nie mogąc żyć już ze sobą, ale i – nie umiejąc bez siebie.

Uwielbiam taki teatr.

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr
Link do źródła