EN

6.02.2023, 10:28 Wersja do druku

Zmowa milczenia

Od co najmniej ośmiu lat nie odbyła się w środowisku jakakolwiek rzetelna i pluralistyczna dyskusja o stanie teatru, współczesnej dramaturgii, klasyce narodowej, repertuarze scen reprezentacyjnych, festiwalach, wyłanianiu dyrektorów, szkolnictwie, przemocy lub wykorzystywaniu seksualnym. Osiem lat to więcej niż czas, w jakim obowiązywała tak szkodliwa dla polskiego teatru centralizacja i estetyka socrealizmu. Obecnie doszło do podobnej zapaści bynajmniej nie z powodu narzucenia teatrowi totalitarnych porządków przez sprawujących władzę konserwatystów, lecz wciągnięcia go przez lewicę do kulturowej rewolucji - pisze Rafał Węgrzyniak w portalu Teatrologia.info.

Ten stan rzeczy trwa jednak znacznie dłużej. Pamiętam, że już w 2007 roku po opublikowaniu przeze mnie Nowej lewicy w teatrze w debacie prasowej pojawiły się wyłącznie głosy całkowicie oderwane od rzeczywistości, ignorujące moją diagnozę albo zaprzeczające w ogóle istnieniu narastającego gwałtownie zjawiska. Podporządkowywanie życia teatralnego walce ideologicznej dokonuje się od ponad dwudziestu lat. Jego konsekwencją stała się, jak w całym życiu społecznym, polaryzacja i odmowa prowadzenia dialogu z osobami z drugiej strony politycznej barykady.

Zjawisko to przybrało na sile w roku 2016 po przejęciu władzy przez prawicę i podjęciu przez nią działań mających przywrócić równowagę w życiu teatralnym poprzez osłabienie dominującej już wtedy lewicy. Kilka błędnych posunięć prawicowego kierownictwa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dało asumpt do oskarżeń o niszczenie życia teatralnego i tłumienie wolności twórczej. Lewica uzyskała w ten sposób legitymację do zerwania środowiskowego dialogu.

Niemal wszystkie przedstawienia, wypowiedzi i publikacje zostały podporządkowane walce politycznej z prawicą. Jan Klata, odkąd w roku 2017 w wyniku rozpisanego przez ministerstwo konkursu został pozbawiony stanowiska dyrektora Starego Teatru w Krakowie, właściwie nic innego nie robi, tylko mści się na ministerialnych urzędnikach w felietonach i wywiadach oraz spektaklach – łącznie z najnowszym.

W tych warunkach straciły rację bytu jakiekolwiek debaty. Znakomicie napisane i udokumentowane recenzje czy szkice są ostentacyjnie ignorowane lub pozostają bez rezonansu, bo ich autorzy mają nieodpowiednie przekonania. W skrajnych przypadkach liderzy lewicy stosują karę środowiskowego ostracyzmu, wykluczając z dyskusji osoby, którym przypisują antysemityzm czy homofobię. Nie dochodzi więc do polemik czy sporów na łamach czasopism lub w internetowych portalach, nie są nimi bowiem obraźliwe inwektywy czy bezpodstawne insynuacje formułowane w felietonach lub w mediach społecznościowych, na które często nawet nie sposób odpowiedzieć. Na sesjach teatrologicznych również nie sposób wywołać dyskusji.

Niepokoić trzeba się o formację intelektualną młodych osób niezdolnych do publicznych wymian poglądów czy obrony własnych stanowisk. Często kiedy próbuję sprowokować przedstawicieli najmłodszych generacji do rozmowy, jedyną reakcją z ich strony jest uporczywe milczenie wynikające z odmowy prowadzenia sporów czy też konfrontowania się z osobami inaczej myślącymi.

Ale jak się temu dziwić, skoro nawet łącząca osoby ponad podziałami ideologicznymi i poruszająca nie tylko środowisko, ale całą opinię publiczną zainicjowana przez Igę Dzieciuchowicz kampania przeciwko stosowaniu przemocy w teatrze, została wyciszona. Ograniczono ją i tym samym w znacznym stopniu zafałszowano, następnie zepchnięto na ślepy tor tandetnymi publikacjami, a wreszcie zdławiono z powodów politycznych. Niechętna jej była strona prawicowa, dla której charakterystyczne jest stanowisko Bronisława Wildsteina wyrażone w dramacie Komedianci. Z kolei w kręgach lewicowo-liberalnych zaczęto się obawiać, że w wyniku ujawniania kolejnych spraw zbyt wielu twórców zaangażowanych w walkę po ich stronie może stracić autorytet, jak to się stało z Jackiem Poniedziałkiem po pobiciu w Nowym Teatrze aktora z cudzoziemskim rodowodem. Dlatego nikt już nie wierzy w to, że pisana przez Dzieciuchowicz książka Teatr. Patologiczna rodzina zostanie wydana i tym samym dojdzie do oczekiwanego samooczyszczenia środowiska (pisał o tym Grzegorz Kondrasiuk w ostatnim felietonie dla „Teatru”).

Zmowa milczenia panuje także w innych kwestiach, bo obu stronom dzielącego środowisko ideologicznego sporu w istocie bowiem nie zależy na poważnych i dogłębnych dyskusjach mogących doprowadzić do podważenia obecnego stanu rzeczy. Nie są im na rękę jakiekolwiek rozliczenia i dochodzenia, wskazywanie winnych i pociąganie ich do odpowiedzialności, skoro czerpią korzyści z istniejących od dłuższego czasu układów. Wolą więc je konserwować niż zmieniać i ryzykować utratę stanowisk, dochodów i pozycji.

Tytuł oryginalny

Zmowa milczenia

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Rafał Węgrzyniak

Data publikacji oryginału:

03.02.2023

Wątki tematyczne