"1.8 M" Iwana Wyrypajewa w reż. autora, koprodukcja WEDA projekt/ Fundacji Sztuki Kreatywna Przestrzeń i Nowego Teatru w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Ten spektakl, czy też - projekt, może właśnie dlatego jest tak poruszający, że – poza dwiema chyba opowieściami (a i tak ich siłą były niedopowiedzenia) – nie ma w nim więziennych historii o przemocy. Mogłyby by się tu znaleźć, bo byłoby o czym opowiadać, ale nie sądzę, żeby publiczność to wytrzymała, nawet nie chcemy sobie tego wyobrażać, co tam się działo się rok temu, co tam się dzieje dziś. A jak ktoś chce, to niech obejrzy Białoruś obrażoną, będzie wiedział, dlaczego nie mieści się to w naszych głowach.
O czym więc słyszymy? Ano o tym, jak wygląda codzienność w kraju, który JEST więzieniem, w rok po dających nadzieję na normalność protestach. O zatrzymaniu i aresztowaniu niepełnosprawnego intelektualnie chłopaka, któremu adwokatka poradziła, żeby się przyznał. I o tym jak jego zrozpaczona matka bezskutecznie próbuje chłopca z więzienia wyciągnąć. O innej matce – dwóch synów, obu aresztowanych. O dziewczynie tak pobitej podczas protestów, że będzie już do końca życia inwalidką. O tym, jak OMON-owcy wyśmiewają zatrzymanego chłopaka, bo miał w plecaku prezerwatywy i – jak nożem ścinają mu w suce włosy. Mamy też wyświetlone w projekcjach decyzje białoruskich sądów, które skazują nawet za samo wyrażenie swojej opinii.
Tak, to jest spektakl o oceanie rozpaczy, ale – przede wszystkim o wielkiej nadziei, której szczęśliwie nie da się zabić pałami na więziennym spacerniaku. Proszę więc iść do teatru, posłuchać i obejrzeć, a jak ktoś może – niech wrzuci pieniążek, bo na razie tylko tyle możemy zrobić dla naszych braci i sąsiadów.
Żywie Biełarus!