„Mieszkanie na Uranie” Paula Beatriz Preciado w reż. Michała Borczucha w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Dominika Kania w Teatrze dla Wszystkich.
3 marca w warszawskim Nowym Teatrze miała miejsce premiera spektaklu Michała Borczucha. Reżyser postawił sobie i aktorom trudne zadanie wystawienia tekstów Paula B. Preciado. Czy artyści podołali temu zadaniu zabierając nas w niemal trzy godzinną podróż przez świat, w którym płeć jest tylko konstruktem, a normy płciowe nie mają znaczenia? Na scenie śledzimy bowiem losy bohaterów, które były inspirowane prawdziwymi historiami osób transpłciowych.
„Mieszkanie na Uranie” jest opowieścią wciągającą, ale momentami bardzo smutną. Oglądając wideo, przygotowane na potrzeby spektaklu, dowiadujemy się jak trudną walkę z systemem i rodziną toczą osoby, które chcą dokonać korekty płci, a co za tym idzie, zmiany dokumentów. Tutaj wielki ukłon w stronę Anu Czerwińskiego, którego historia stała się inspiracją do jednej z osi narracyjnych spektaklu. Wideo z jego udziałem jest poruszające i naprawdę wzruszające.
W tym przedstawieniu każdy użyty detal jest świetnie dopracowany, po każdej chwili zastanowienia czy refleksji dochodzimy do wniosku, że wszystko w tej ciekawie zakomponowanej inscenizacji jest po coś. Nawet malutka lampka spuszczona na linie, w stronę sceny, znajdzie swoje uzasadnienie w wypowiadanym przez aktorów tekście. Mówiąc o aktorach, koniecznie trzeba wspomnieć Jacka Poniedziałka, którego monolog inspirowany „Listem do Koryntian” burzy schematy, których uczono nas od zawsze i dlatego pozostawia widza z ogromnymi wątpliwościami.
Wielkie brawa należą się także Bartoszowi Bieleni, którego bohater wpada w trans i zaczyna wyśpiewywać swoje kwestie. Ale jak on śpiewa! Tego się publiczność z pewnością nie spodziewała.
Odpowiadając na pytanie zadane na początku, z pełnym przekonaniem trzeba stwierdzić, że reżyser i cały zespół realizatorów doskonale poradzili sobie z postawionym przed nimi zadaniem. A było ono choćby ze względu na materię literacką niełatwe. Spektakl jest głęboko dotkliwy, świetnie zagrany, a jego dopełnieniem jest interesująca scenografia przygotowana przez Dorotę Nawrot.
Inscenizacja Borczucha pozostawia nas z iskierką nadziei… ale czy możliwy jest taki świat?