EN

4.12.2023, 11:13 Wersja do druku

Życie na trupie niedźwiedzia

„Buka” wg Leny Laguszonkowej i Kateryny Penkovej w reż. Olgi Turutii-Prasolovej w Teatrze Polskim im. H. Konieczki w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Imię bohaterki monodramu Leny Laguszonkowej i Kateryny Penkovej zaczerpnięte zostało z książek Tove Jansson o Muminkach. Buka to zrodzona w wyobraźni pisarki samotna, zionąca chłodem zwalista bryła, zaglądająca przez okna do domów, w których ze względu na potężne  rozmiary nie byłaby w stanie się zmieścić. Za Bugiem określenia „buka” używa się wymiennie z „bladź”, co po polsku można określić słowem „prostytutka”. Czy tytułowa postać monodramu w rzeczywistości nią jest? Jej słowa, że przed pójściem do klienta wstępuje do sex- shopu, mogłyby to sugerować. Podobnie jak kierowane pod jej adresem wyzwiska sąsiadek.  Zatem opowieści o zabawianiu dzieci na urodzinowych przyjęciach byłyby tylko przenośnią czy kamuflażem? Może dlatego Alicja Biała usytuowała na plakacie kształtem przypominającą Bukę postać matrioszki, kryjącej w głębi coraz to nowe sylwetki.

Tekst sztuki opowiada o kobiecie zbuntowanej przeciwko wyznaczanej jej odgórnie przez społeczeństwo i rodzinę roli w życiu; o jej zmaganiach z nieprzewidującą takiej postawy rzeczywistością, co czyni ją zimną jak Buka i trudną do zaakceptowania przez otoczenie.

Gdyby oddzielić ów tekst od samej inscenizacji, mogłaby przerazić wulgarność i obsceniczność jego języka. Na szczęście trafił on w ręce bardzo dobrej reżyserki, Olgi Turutii- Prasolovej, która złagodziła drastyczność słów ciekawymi sytuacjami scenicznymi i uzasadniającym taki język ustawieniem postaci. Mimo to w bohaterce trudno mi zobaczyć uniwersalną kobietę XXI wieku, jak ją określono w materiałach prasowych.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Dwie aktorki, na które rozłożono monodram relacjonujący  fragment życia głównej bohaterki, Zhenia Doliak i Dagmara Mrowiec- Matuszak jako jej współlokatorka Irka, to sfrustrowane starzejące się panny żyjące w nędzy postkomunistycznej rzeczywistości w kraju, gdzie aktualnie toczy się wojna. Choć wykształcone, wegetujące w nędzy.

Buka Zheni  Doliak, wyemancypowana, pragnąca iść własną drogą osoba, zmuszona jest płacić za tę wolność bardzo wysoką cenę.  Po studiach, jakie wybrała zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, nie może znaleźć satysfakcjonującego zajęcia. Jej życie emocjonalne, paradoksalnie w dużej mierze w wyniku rozpadu Związku Radzieckiego, to też swego rodzaju katastrofa. Jej chłopak mieszka teraz  za wyznaczoną przez historię granicą, ich wspólnego niegdyś państwa, a kobiecie pozostały tylko upokarzające, obskurne przygody erotyczne. Złe emocje próbuje więc rozładowywać wulgarnym językiem. Jest szorstka, porusza się bez wdzięku, jej postać nie budzi sympatii. Nie budzi też współczucia. Czasem śmieszy. Ponieważ i w tekście, i w sytuacjach scenicznych,  pomimo tragicznego położenia  bohaterek, autorki naszpikowały dialogi sporą dozą humoru.

Przeciwieństwo Buki stanowi Irka Dagmary Mrowiec- Matuszak. Opowiadając o smutnym życiu samotnych kobiet, mimo wszystko nadaje swym wypowiedziom sporo ciepła. Jest ufna, urokliwa, kobieca i  niewolna od nadziei. Kiedy więc w efekcie beztroski Buki przeżywa ogromną tragedię podwójnego gwałtu, jej sytuacja budzi w widzach ogromne współczucie.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Wspaniała jest w spektaklu scenografia Wojciecha Farugi. Na scenie dominuje metaliczny połysk folii, pokrywającej graniastosłup, na którym rozgrywa się dominująca część akcji.

Jedynym tu rekwizytem jest leżąca z tyłu postać złożonego z wypchanych czarnych worków, w jakich przenosi się trupy,  wielkiego niedźwiedzia. Ten obraz to symbol niedawnego upadku  Związku Radzieckiego. Na początku spektaklu bohaterki wygrzebują się spod trupa tego potężnego niedźwiedzia, dając do zrozumienia, że to, co wydarzy się na scenie jest tragicznym skutkiem najpierw istnienia tego sztucznie niegdyś utworzonego molocha, a teraz, o ironio, jego rozpadu.

Ogromną rolę estetyczną i symboliczną odgrywają w tej inscenizacji światła Katarzyny Borkowskiej. Ich ustawianie i barwy wiążą się ze zmianą miejsc akcji, nastrojów postaci. Idealnie współgrają z odbijającą kolory i mgławice drobnych kształtów folią. Czasem ”dają trochę po oczach” widzom, ale w imię magicznego klimatu, jaki wyzwalają, chętnie się im to wybacza.

„Buka” to świetny dramat i wspaniała inscenizacja.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak