- Wychowałam się w domu poznańskim, mieszczańskim, w którym ojciec jest silną osobowością. Widzę w dramacie Ibsena pewne odniesienia do mojego życia. Też się kiedyś dla kogoś przebierałam, starałam się sprostać oczekiwaniom czy to ojca, czy innego mężczyzny - mówi aktorka KATARZYNA BUJAKIEWICZ przed premierą "Nory" w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Z Katarzyną Bujakiewicz [na zdjęciu] o pracy nad "Norą" Ibsena, rozmawia Stefan Drajewski: Czy pani Nora jest feministką? - Nie. A kim jest? - Jest przede wszystkim kobietą, która próbuje się gdzieś wyrwać. Próbuje opuścić świat, który ją dręczy i męczy, ale nie nazwałabym tego feminizmem. Moja bohaterka przeszła z domu ojca do domu męża. Wyrwać się z czegoś takiego będąc wychowaną w określonym porządku, jest na pewno dużym wyzwaniem, odważnym krokiem. Być może była prekursorką feminizmu, ale w naszym wypadku, byłoby to nadużycie, nazywanie Nory feministką. Nora jest człowiekiem. Na ile własne doświadczenia życiowe pomagają pani budować tę rolę na scenie? - Hm. Każdy z nas pracując nad rolą sięga do swoich życiowych doświadczeń. Wychowałam się w domu poznańskim, mieszczańskim, w którym ojciec jest silną osobowością. I na pewno jakieś elementy domu patriarchalnego w nim panują. Widzę w tym dramacie pewne odnies