"Pałac w Bożkowie" nie traktuje jedynie o dewastacji miejsc niczyich. To temat wzajemnego przywiązania w kontraście z ignorancją i interesownością ludzi, którzy prawnie decydują o losach budynku, wybrzmiewa najmocniej - o czytaniu sztuki Marty Sokołowskiej w Teatrze Polskim we Wrocławiu pisze Zuzanna Bućko w Teatraliach.
Z czego słynie Dolny Śląsk? Dolina pięknych pałaców zachwyca i przyciąga turystów. Jednak dla Marty Sokołowskiej bardziej pociągające są te mniej napawające dumą budynki. Lata świetności tytułowego pałacu w Bożkowie przeminęły. Pozostało architektoniczne widmo ludzkiej zachłanności i interesowności. Mowa o kolejnym spotkaniu z polską dramaturgią na scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu. Katarzyna Kalwat sprawdziła w swoim czytaniu sceniczny potencjał dramatu Marty Sokołowskiej Pałac w Bożkowie. Kalwat stawia odbiorcę nie na pozycji biernego widza, a aktywnego obserwatora. Widownia wraz z bohaterami śledzi wydarzenia wewnątrz tytułowego pałacu. Skromna scenografia składa się z kilku starych mebli i niegdyś zachwycającego żyrandola. Ciekawym zabiegiem Kalwat jest personifikacja postaci Pałacu i Szczuromyszy, którzy wchodzą w interakcję z bohaterkami. Pałac staje się wyjątkowym miejscem zwłaszcza dla bohaterek. Obie prowadzą nomadyc