EN

3.02.2025, 18:12 Wersja do druku

Zespół Teatru Fredry w Gnieźnie: czujemy się zaszczuci, komuś zależy na tym, by rozwalić teatr

Jesteśmy ofiarami manipulacji, bez szans do obrony; czujemy się zaszczuci – mówili w poniedziałek na spotkaniu z mediami pracownicy Teatru Fredry w Gnieźnie. Przekonywali, że skutkiem nieprawdziwych, jak zapewniali, informacji o przemocy w tej placówce może być „rozwalenie teatru”.

fot. Dawid Stube / mat. teatru

We wrześniu 2024 r. „Gazeta Wyborcza” opublikowała materiał pt. „Kiedy trwa próba, budzą się demony. Aktorzy teatru w Gnieźnie oskarżają męża dyrektorki o przemoc”. Tekst dotyczył przypadków przemocy, której względem współpracowników miał się dopuszczać aktor Roland Nowak. Oskarżenia formułowane były m.in. przez aktorkę teatru Martynę Rozwadowską. Sytuacja w gnieźnieńskim teatrze była opisywana także w innych mediach lokalnych i ogólnopolskich.

Po serii publikacji w teatrze przeprowadzony został audyt; w upublicznionych przez dyrekcję placówki wnioskach z audytu zapisano m.in., że w teatrze „na pewno nie występują powszechne zachowania o charakterze przemocy psychicznej czy fizycznej, o ile w ogóle występują, a zdecydowanej większości pracowników pracuje się bardzo dobrze". Kontrolę przeprowadziła też Państwowa Inspekcja Pracy.

Pod koniec stycznia zespół teatru rozesłał do mediów oświadczenie, w którym podkreślono, że opisywane w mediach sytuacje nie odpowiadają prawdzie. Pod oświadczeniem podpisała się większość pracowników instytucji. Jednak Martyna Rozwadowska powtórzyła w poniedziałek w rozmowie z PAP, że w gnieźnieńskim teatrze miały miejsca zdarzenia przemocowe.

W poniedziałek w Teatrze Fredry odbyło się spotkanie reprezentacji pracowników wszystkich działów teatru z mediami.

Uczestnicy spotkania podkreślali, że nagłośniona przez media rzekoma przemoc w Teatrze Fredry poskutkowała środowiskowym ostracyzmem i może być przyczyną zaprzepaszczenia dotychczasowego dorobku całego zespołu.

„Tylko jeden wniosek się nasuwa: wszystko to jest robione po to, żeby rozwalić to miejsce i żeby tu nie został kamień na kamieniu. Dlaczego? Tego nie wiem. Trzeba o to zapytać panią, która to wszystko zainicjowała. Bez dyrektor Joanny Nowak, bez pozostałych pracowników, nie bylibyśmy w tym miejscu - pod względem artystycznym, jako wspólnota i w ogóle jako instytucja” – mówiła na spotkaniu Maria Spiss, konsultant artystyczny teatru.

Aktor Bogdan Ferenc zauważył, że w pierwszym tekście na temat gnieźnieńskiego teatru zmanipulowany był już sam tytuł sugerujący, że cały zespół oskarża czy czuje się pokrzywdzony. "Tymczasem oskarżała jedna z naszych koleżanek, a pozostałe opinie wychodziły z innych teatrów i dotyczyły jakichś przeszłych wydarzeń, których nie byliśmy świadkami, więc nie możemy ocenić, czy były prawdą, czy nie. My możemy mówić na temat wydarzeń, które dzieją się w naszym teatrze” – mówił.

Jak dodał, w sytuacji, gdy zespół teatru próbował przekonywać, że opisane w tekście sytuacje nie miały miejsca, sam został oskarżony „o bycie chórem obrońców, o bycie przyzwalającymi na przemoc".

Maria Spiss mówiła, że po publikacjach prasowych aktorzy teatru zostali wystawieni na „ostrzał, hejt internetowy, wręcz lincz” za to, że rzekomo sankcjonują przemoc, że „stają w obronie kolegi”. „My nie tyle stawiliśmy się za oskarżonym kolegą, co po prostu zaprzeczyliśmy, jakoby w tym teatrze dochodziło do aktów przemocy” – powiedziała.

„To się nie mieści w głowie, że żaden z dziennikarzy nie był łaskaw zapytać pozostałych pracowników, czy to prawda, co pisze Wyborcza, co pisał później Newsweek oraz inne media. W sytuacji takiej ilości manipulacji, kłamstw, insynuacji, przekręceń, fałszywej narracji, jest to bardzo przykre i smutne, że nikt z dziennikarzy nie zainteresował się narracją drugiej strony” – mówiła.

Aktor Wojciech Kalinowski ocenił, że obecnie na szali jest cały dotychczasowy dorobek Teatru Fredry.

„Bardzo łatwo jest coś zburzyć. A myśmy to wspólnie budowali. Wcześniej ten teatr nie był brany zbyt serio. Zaczął pojawiać się coraz częściej jako pewnego rodzaju zjawisko artystyczne dzięki polityce pani dyrektor. W momencie, kiedy osiągnęliśmy pewną formę, ktoś robi tak - i to wszystko się wali. Przekonanie jest takie, że my jesteśmy przegrani. To jest koniec. To jest ruina tego wszystkiego, co myśmy budowali. Do kogo się nie odezwiemy, panuje taka opinia: Gniezno ma przerypane!” – powiedział.

Martyna Rozwadowska podtrzymała w poniedziałek w rozmowie z PAP, że w teatrze w Gnieźnie dochodziło do zachowań przemocowych.

„Podczas zebrania zarządu głównego związków zawodowych z przedstawicielami komisji zakładowej w Gnieźnie aktorzy teatru przyznali, że zachowania przemocowe były. Miało to miejsce zaraz po ukazaniu się artykułu w Gazecie Wyborczej. To, dlaczego oni teraz mówią, że tych zachowań nie było, to już pozostaje do rozstrzygnięcia w sądzie. Natomiast z zachowań przemocowych, jakie odbywały się w Teatrze Fredry są raporty i są świadkowie tych zachowań. Komisja antymobbingowa była, w moim odczuciu, nieobiektywna, jednak potwierdziła zachowania niepożądane, którym powinien przeciwdziałać pracodawca” - powiedziała Rozwadowska.

Jak dodała, w publikacjach prasowych ludzie opowiadający o przemocy ze strony Rolanda Nowaka podpisani są imieniem i nazwiskiem.

„Ludzie, którzy są zatrudnieni w Teatrze Fredry są uzależnieni od pracodawcy. Mają mieszkania, które zapewnia im teatr. Dostają pensje, są zatrudniani w projektach i to powoduje, że może nastąpić strach przed utratą pracy lub przed postawieniem się pracodawcy. Ja rozumiem, że ludzie się boją, że chcą pozostać neutralni. Natomiast zaprzeczanie faktom, które do niedawna były oczywiste i które w środowisku teatralnym są oczywiste dla wszystkich współpracowników Rolanda Nowaka, jest z mojego punktu widzenia nieetyczne” - dodała.

Aktorka powiedziała, że w grudniu ubiegłego roku otrzymała od dyrekcji Teatru Fredry w Gnieźnie wypowiedzenie. Dodała, że sprawę jej zwolnienia zbada sąd pracy. Pytana przez PAP o to, czy będzie przed sądem dochodzić swoich praw także w związku z ewentualnymi zdarzeniami przemocowymi powiedziała, że rozważa taki krok i jest w trakcie pewnych działań w tej sprawie.

Źródło:

PAP