EN

6.02.2024, 10:10 Wersja do druku

Zaproszenie do zmiany perspektywy

„Zaproszenie” w reż. Anny Karasińskiej w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Szymon Golec z Nowej Siły Krytycznej.

fot. mat. teatru

Człowiek wolny jest wojownikiem, tak sądził Friedrich Nietzsche. Ciągle uwikłani w rozmaite sieci, zależni od innych ludzi, pieniędzy, czasu, którego wiecznie brakuje, tracimy duchowość, żyjemy przyziemnie. Teatr może przyjść na ratunek. Pozwala nam spojrzeć na otaczający świat z innej perspektywy, dać nam czas i przestrzeń na refleksje o tym, co duchowe. Anna Karasińska w najnowszym spektaklu zaprasza nas w krakowskiej Łaźni Nowej do zmiany miejsca patrzenia.

W „Zaproszeniu” próbuje odświeżyć teatr, zachęca nas do porzucenia utrwalonego myślenia o tym, czym jest scena, przedstawienie, aktorzy i my, widzowie. Reżyserka zaangażowała aktorów, którzy nie są zawodowo związani z teatrem: Kiryllosa Aleksandrova, Sarę Goworowską, Annę Grąbczewską i Amelię Śliwę. Brak profesjonalistów niweluje bariery na linii aktor-widz, tworzymy wspólnotę, która stanie się jednym z wielu tematów przewijających się przez półtorej godziny.

Zerwanie z tym podziałem ma też konsekwencje w postaci pewnej niezręczności, co uwypuklone zostaje w pierwszych minutach, gdy aktorzy patrzą na nas zza metalowych barierek a my na nich, zastanawiając się, co ci drudzy o nas myślą. Wtem z offu dobiegają odgłosy… morskich ssaków? Aktorzy z przerysowaną mimiką poruszają ustami, ale to nie oni wydają te dźwięki. Prosta, humorystyczna scenka łagodzi stres i zakłopotanie, ze śmiechu powstaje nić łącząca obie strony. Scenariusze Karasińskiej mają w sobie coś z intymności, duchowości i zabawy konwencjami. Przecież jesteśmy w teatrze, wszyscy jesteśmy tego świadomi, więc dlaczego nie mielibyśmy się tym pobawić? Przy pomocy oszczędnych środków scenicznych jesteśmy w stanie wytworzyć własne przedstawienie w głowie.

Całość ma strukturę bliższą doświadczeniu niżeli spektaklowi. Podczas obserwowania działań czułem się, jakbym był w muzeum, gdzie jestem zapraszany do kolejnych sal, w których pozostaję sam na sam z eksponatami. Sens powoli kreuje się w głowie. Czy jest słuszny? Tego nikt nie wie. Ale jego siła polega na indywidualnym doświadczeniu. Zostaliśmy zaproszeni do porzucenia tradycyjnego myślenia o teatrze, gdzie nieruchomy widz obserwuje ruchomego aktora. Do miejsca spokojnego, gdzie mamy okazję przebywać z innymi, zastanawiając się nad sobą. Karasińska udowadnia, że teatr można wykorzystać jako miejsce uduchowiania, prowokowania widzów do refleksji, bez pompatycznych narracji. Niczym w kościele, tyle że ludzkim. Porównanie to potwierdza tekst, że w kościele się stoi, a w teatrze siedzi – co jest zabawne, bo akurat w tej scenie stoimy.

Aktywizacja widza, ciągłe zapraszanie go do zmiany pozycji jest kluczowym zabiegiem w tym przedstawieniu. Trzykrotnie zajmujemy inne punkty obserwacji i tym samym wchodzimy w kolejne sceny, o różnym wydźwięku i klimacie. Najciekawiej dzieje się w ostatniej części, aktorzy przybierają role dzieci i żaby, a mamą jest kilkuletnia Amelia Śliwa. Patrzymy na wyjścia na spacer, jedzenie frytek, humorystyczną wyprawę do teatru, który to żaba chciałaby opuścić a córka Ania woli liczyć kafelki w ubikacji. Widzowie mogą dołączyć, wejść do tej rodziny i stać się kolejnym podopiecznym. Obserwując, zastanawiam się nad porządkiem codziennego życia, który tu zostaje zburzony.

„Zaproszenie” jednak nie każdego zadowoli. Teatr nadal postrzegany jest najczęściej przez konwencje. Nasłuchałem się wielu pejoratywów o spektaklu ze strony innych widzów. Trudno się dziwić, koncept Karasińskiej może być dla wielu zbyt radykalny, lecz czy to usprawiedliwia brak chęci zrozumienia i ciche wyśmiewanie? Jeśli jesteście ciekawi tego, na jak wiele sposobów można pobawić się teatrem, interesuje was odmienne podejście do tego medium i nie boicie się samodzielnego doszukiwania się sensu, to zapraszam na „Zaproszenie”. Na pewno spełni wasze oczekiwania. Przy okazji sprowokuje do ważnych refleksji, da czas i przestrzeń na przemyślenie rzeczy niecodziennie codziennych.

***

Szymon Golec – student drugiego roku Wiedzy o Teatrze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Fan niekonwencjonalnych spojrzeń, niemający nic przeciwko klasyce.

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Szymon Golec

Wątki tematyczne