EN

24.11.2022, 13:11 Wersja do druku

Zapiski z lamusa. Kij i marchewka

Czujne oko krytyka wychwyci wszelkie niedoskonałości. Byłoby jednak dużą niesprawiedliwością powiedzieć, że czepia się on jedynie i nieustannie szuka punktu zaczepienia dla pastwienia się nad kimś lub nad czymś. W żadnym razie! Krytyk daje szansę! Nawet po wielekroć. Obserwuje uważnie. Niczym dobrotliwy rodzic kładzie rękę na ramieniu i zdaje się popychać w stronę dalszego rozwoju. Uraczy dobrym słowem, wskaże właściwy kierunek i powie, co by jeszcze można było poprawić. A że niekiedy w tym wszystkim jest i łyżka dziegciu - cóż, z tym się trzeba po prostu liczyć...

"Następną rewję zatytułuje dowcipny kompozytor programów zapewne Coraz lepiej. Bo rzeczywiście coraz lepiej i weselej i dowcipniej układa się wszystko w miłym teatrzyku. Kompozycja programu najnowszej (3ej z rzędu) rewji Grunt się nie przejmować to już coś, co może zacząć rywalizować z jakimś Ananasem warszawskim"* - tak zaczyna swoją recenzję kolejnego występu w Teatrze Rewia niejaki "t.z." ("Nowy Kurier", nr 278/1930), który czujnie sprawdza postępy czynione na jego deskach. Oznacza to ni mniej, ni więcej, co zostało już na wstępie napisane - dobry krytyk nie uprzedza się, nie ocenia po wsze czasy przez pryzmat pierwszych, nieudanych nieco prób artystycznych, ale śledzi bacznie, co będzie dalej. Jeśli trzeba, napisze kilka gorzkich słów, ale gdy ma ku temu powody rzuci entuzjastyczną pochwałę! Dmucha więc w żagle twórców, by płynęli dalej ku nowemu i lepszemu.

Co recenzenta zachwyciło w kolejnym rewiowym przedstawieniu? "Przedewszystkiem więcej obrazów, ale za to krótszych, efekt więc dobry, bo większa rozmaitość, a całość nie nuży. Nawet przeciwnie, chciałoby się jeszcze dłużej posłuchać «byczego» Gierasińskiego, który jako «debiutant» śpiewający wyżej i niżej Węgiełek, romans, słowa Zofji Bajkowskiej jest wprost kapitalny". Kapitalny - tak, pada to słowo! Któż by nie chciał być kapitalnym? Kto nie chciałby, aby tak go ocenił krytyk, który bywa i niejedno już w swoim życiu widział? Większej aprobaty zdaje się dostać nie można. To jednak nie wszystko. Również coraz częściej pojawiający się na scenie balet Łucjana Girls, prowadzony przez Lucynę Rygier, zasługuje na aplauz. Pisze bowiem "t.z.": Łucjanki wyglądają coraz ładniej, tańczą coraz bardziej rytmicznie a ewolucje taneczne - włączywszy barwną i coraz bardziej zdekompletowaną garderobę - są bardzo efektowne".

Cóż więcej można powiedzieć o śpiewie, prezentowanym w tym przedstawieniu? Pod tym względem "stoi rewja mnie więcej na tym samym poziomie co poprzednie, a więc M. Żelska zapewnia grubasów o swym afekcie w piosence - mniej zresztą ryzykownej niż jej sukienka". P. Talarico z kolei "wzięła się do ekspresjonizmu i zamieniła się w maszynkę o zgrzytających trybach", a "publiczność wyraziła pogląd - iż tryby te mogą być wyjątkowo niebezpieczne - dla mężczyzn". P. Tessara natomiast "ma jednak zamało obycia scenicznego a ponadto za nikły głos, by na dłużej zainteresować", co dało się przede wszystkim zauważyć w utworze zatytułowanym W królestwie lalek, gdzie "dysproporcja między znakomitą, rytmiczną dykcją i śpiewem Suchcickiego jako żołnierzyka a arytmją Tessary była znaczna". Celińska w rewii miała mniej niż poprzednim razem do pokazania, jednak poradziła sobie dobrze, dając udaną próbkę humoru i wcielając się w rolę Rzymianki, ruszającej się do dźwięków Złotej pantery w obrazie Miłość przez tysiąclecia. Nie poskąpił recenzent pochwał nowej gwieździe rewiowej, Zofii Duranowskiej, która zachwyciła naturalnym wdziękiem i talentem, szczególnie w piosence pt. Pocałuj mnie, której wykonaniem zawstydziła kilku starszych panów, zasiadających na widowni.

Dobrych słów posypało się więc sporo, co odebrać należałoby jako zachętę do dalszej pracy. Krytyk potrafił jednak też wskazać mankamenty. I to palcem wręcz oskarżycielsko. "Ofiarą" jego bezkompromisowych przytyków stał się Gozdawa. Pisał o nim krytyk mocno i bez skrupułów, sugerując, że "byłoby lepiej odstawić go". Co było tego powodem? Ano to, że "podobnego braku talentu do konferansjerki i irytującej beznadziejności nie widzieliśmy a bardziej nieporadnych i źle opowiedzianych «dowcipów», nie słyszeliśmy". Krytyk obszedł się z Gozdawą szorstko i dał upust swojemu niezadowoleniu, jednak zauważył też światełko w tunelu. "W skeczach był Gozdawa niezły" i to niezły na tyle, że jak sugerował "t.z." to w tym powinien szukać dla siebie drogi dalszego rozwoju, zamiast zmagać się w nieudolnych konferansjerskich próbach. Z tą częścią występów zdecydowanie lepiej poradził sobie "miły Nowosielski". Zmiana konferansjera miała zostać również bardzo dobrze odebrana przez publiczność, która przy tej rotacji wręcz odetchnęła z ulgą.

Jak to wszystko podsumować? "Reasumując trzeba stwierdzić widoczny postęp teatrzyku «Rewja» w całości. Naprawianie i szlifowanie szczegółów to obecne zadanie. W każdym razie teatrzyk zyskuje sobie coraz bardziej wyborową publiczność n. p. Jana Kiepurę, który wczoraj oklaskiwał produkcje rewjowe, ale którego za to oklaskiwano jeszcze bardziej gorąco". Dodać może by tylko należało, że fakt obecności na widowni artysty takiej klasy jak Kiepura, musiał działać o tyle motywująco, co i paraliżująco. Nic więc dziwnego, że komuś coś wyszło lepiej, a komuś innemu nieco gorzej. Ale mniejsza i z tym - grunt to się nie przejmować.

We wszystkich cytowanych fragmentach zachowano oryginalną pisownię

Tytuł oryginalny

ZAPISKI Z LAMUSA. Kij i marchewka

Źródło:

kultura.poznan.pl

Link do źródła