EN

25.04.2023, 12:28 Wersja do druku

Zabójczo śmieszne morderstwo

„Morderstwo dla dwojga” Kellena Blaira w reż. Agnieszki Płoszajskiej w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu. Pisze Beata Baczyńska w „Gazecie Świętojańskiej".

fot. Piotra Manasterski/mat. teatru

„Morderstwo dla dwojga” miało swoją premierę w 2011 r. w Chicago Shakespeare Theater, później trafiło na Off-Broadway, a następnie było grane na wielu scenach na całym świecie. Nad librettem Kellena Blaira unosi się duch Agathy Christie, bo jest to historia kryminalna w klasycznym stylu, ale wzbogacona humorem i świetną muzyką, a w Toruniu dodatkowo rewelacyjnym aktorstwem.

Wszystko zaczyna się, jak na kryminał przystało, od morderstwa. W czasie urodzinowego przyjęcia-niespodzianki zostaje zastrzelony wchodzący do domu jubilat, który był autorem powieści kryminalnych. Niebawem na miejscu zbrodni pojawia się policjant Marcus Moscowicz (Maciej Makowski), który ma pilnować miejsca zbrodni, zanim pojawi się detektyw Grayson. Jednak ambitny policjant pragnie wykorzystać szansę, jaką zesłał mu los i samodzielnie rozwiązać sprawę, a dzięki temu uzyskać upragniony awans. Tym sposobem staje przed zgromadzonymi w domu podejrzanymi i zgodnie ze znanymi sobie dokładnie protokołami energicznie rozpoczyna śledztwo. Czy uda mu się znaleźć mordercę? Kto zabił?

Oczywiście w wypadku kryminału wydaje się, że znalezienie odpowiedzi na te pytania jest najważniejsze, ale oglądając ten spektakl z każdą chwilą bardziej interesowało obserwowanie tego, co dzieje się między bohaterami. Szczególnie, kiedy wszystkich podejrzanych gra… jeden aktor – Marcin Sosiński. I to, trzeba przyznać, gra fenomenalnie! Tworzy przed naszymi oczami dwanaście (!) postaci, z których każda jest inna, ma odmienny sposób poruszania się, chodzenia, siadania, mówienia, a nawet śpiewania. Bez wahania rozpoznajemy, którego z bohaterów widzimy w danym momencie, choć zmiany potrafią być błyskawiczne, a zróżnicowanie postaci ogromne. Marcin Sosiński staje się zmanierowaną starszą panią Whitney – żoną denata, uwodzicielską baletnicą panną Lewis, doktorem Griffem, słodką siostrzenicą Stef, dzielnym strażakiem, kłótliwym małżeństwem z sąsiedztwa (osobno mężem i żoną), a nawet trzema bystrymi dzieciakami z chłopięcego chóru. A wszystko to czyni bez kostiumów, rekwizytów, masek, używając jedynie ogromnego talentu, popartego bez wątpienia solidną pracą i dobrym warsztatem.

fot. Piotra Manasterski/mat. teatru

Maciej Makowski w swojej skromniejszej, bo pojedynczej, roli policjanta udającego detektywa wypada równie dobrze. Udało mu się zbudować bardzo spójną postać, stanowiącą stabilny punkt odniesienia dla zmieniającego się jak kameleon partnera scenicznego. W wymiętym prochowcu i zdefasonowanym kapeluszu, z notesem i długopisem przywodzi nam na myśl obraz typowego detektywa, z porucznikiem Columbo na czele. Chce pokazać, na co go stać, rozwiązać zagadkę morderstwa i zasłużyć na awans. Jego rola jest bardzo konsekwentnie prowadzona i ani na chwilę z niej nie wychodzi. Jego postać ewoluuje: ten początkowo niezbyt błyskotliwy policjant trzymający się kurczowo protokołu, zaczyna samodzielnie myśleć i analizować fakty, aby osiągnąć sukces.

 Obaj aktorzy świetnie uzupełniają się na scenie. Tworzą fantastyczny duet, na który patrzymy z przyjemnością. A jeśli dodamy do tego, że przez cały spektakl nie znikają ani na chwilę ze sceny, tańczą, śpiewają i grają na pianinie, to należą im się słowa uznania za świetnie wykonaną pracę.

Szczególnie efektownie wyglądają układy choreograficzne przygotowane przez Michała Cyrana połączone właśnie z grą na pianinie. Sam zaś instrument umieszczony na obrotowej platformie stanowi główny element scenografii Wojciecha Stefaniaka. Oprócz niego na scenie znajduje się tylko mały stolik z porcelanowymi imbryczkami i filiżankami oraz drzwi, które przesuwane są w czasie spektaklu w różne miejsca sceny. Choć dekoracja wydaje się bardzo oszczędna, to jednak jest w zupełności wystarczająca, a biorąc pod uwagę kreatywność artystyczną obu artystów, nic im już więcej do pomocy nie potrzeba.

„Morderstwo dla dwojga” to musical, więc nie można też zapomnieć o warstwie muzycznej. Muzyka Joe Kinosiana jest bardzo dobra, choć nie znajdziemy tu wielkich przebojów czy wpadających w ucho motywów, które nucimy, wychodząc z teatru. Jednak piosenek słuchało się z przyjemnością i zachęcają do poszukania ich w Internecie, żeby w pełni docenić ich urok. Dodatkowo teksty piosenek zostały świetnie przetłumaczone przez Dorotę Gierczycką, co w polskim teatrze nie zdarza się często.

To kolejny, po „Friends! The Musical Parody”, świetny spektakl wyreżyserowany przez Agnieszkę Płoszajską w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym. Brawurowa gra aktorska, zabawna i jednocześnie wciągająca historia oraz dobra muzyka to najważniejsze cechy tego przedstawienia, które sprawiają, że warto wybrać się do Torunia, żeby zobaczyć „Morderstwo dla dwojga”.

fot. Piotra Manasterski/mat. teatru

Tytuł oryginalny

Zabójczo śmieszne morderstwo

Źródło:

Gazeta Świętojańska online

Autor:

Beata Baczyńska

Data publikacji oryginału:

25.04.2023