EN

8.06.2024, 14:23 Wersja do druku

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w odległej krainie…

„Opowieści babć szeptane córkom przez matki” w reż. Gianiny Cărbunariu z Teatru Współczesnego w Szczecinie na 44. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Piotr Nykowski / mat. teatru

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami… takie historie snują twórcy „Opowieści babć szeptane córkom przez matki”. Nie są to jednak romantyczne bajki ani baśnie, choć są barwnie i obrazowo przedstawione. Niektóre z nich budzą grozę i mają tragiczne zakończenia. Narracje, opowiadane z perspektywy różnych pokoleń, ukazują doświadczenia kobiet związane z ograniczaniem ich roli życiowej do reprodukcji. Rumuńska dramatopisarka i reżyserka Gianina Cărbunariu tworzy sztuki zaangażowane społecznie, bezpośrednio i obrazowo ukazując trudne tematy poprzez głębokie, poruszające (i autentyczne) historie.

Główne punkty przekazu przedstawienia Teatru Współczesnego w Szczecinie to trudny temat aborcji dokonywanej przez kobiety w warunkach, gdy prawo zabrania tych zabiegów, oraz kontekst historyczny, w którym te sytuacje się dzieją. Treść spektaklu odnosi się do czasów dyktatury Nicolae Ceaușescu w Rumunii czyli do 1989 roku oraz do dziejów Polski po 1989 roku, od obrad Okrągłego Stołu. Okazuje się, że istnieje wiele podobieństw między sytuacjami w tych dwóch krajach, mimo różnych okresów historycznych. Spektakl rozpoczyna się przywołaniem historii kobiet za czasów rządów Ceaușescu, związanych z „Dekretem 770” – prawem wprowadzającym restrykcyjne przepisy antyaborcyjne i zakaz stosowania antykoncepcji. Celem dekretu było zwiększenie populacji państwa, co miało umacniać jego siłę. Skutki tego prawa okazały się jednak tragiczne: tysiące kobiet zmarło lub doznało problemów zdrowotnych, dokonując aborcji w podziemiu aborcyjnym, lub będąc zmuszonymi do porodu mimo problemów zdrowotnych. Wiele kobiet i ich rodzin doświadczało traumy wynikającej z niezdolności zapewnienia narodzonemu dziecku bezpiecznych i dobrych warunków życiowych.

Historie poruszane w spektaklu to osobiste opowieści kobiet – są autentyczne, albowiem rzeczywiście miały miejsce. Co czuły te kobiety? Jakie miały powody i jakie toczyły wewnętrzne dyskusje, decydując się na taki krok? Jak wyglądała ich sytuacja zawodowa i materialna? Jak reagowali na to partnerzy czy rodzice? Kto je wspierał, a kto się od nich odwrócił? Często, dokonując aborcji poza oficjalnym system opieki medycznej, kobiety miały poważne problemy zdrowotne. Do tego dochodziły przesłuchania w szpitalach, do których kobiety trafiały z powikłaniami – przesłuchania, prowadzone zarówno przez lekarzy, jak i milicję, miały na celu zastraszenie i wywarcie presji. W tak szerokim kontekście zostają pokazane losy rumuńskich kobiet z czasów dyktatury Ceaușescu. Każda z tych okoliczności zostaje obrazowo i dosadnie pokazana. Narratorka (Beata Zygarlicka obdarzona wspaniałym i ciepłym głosem) nakreśla ton każdej opowieści – dzięki jej interpretacji, widzowie mogą lepiej wczuć się w przeżycia bohaterek i zrozumieć ich dylematy oraz emocje. Aktorzy szybko się organizując, dostosowują scenografię i kostiumy do opowieści, po czym odgrywają poszczególne sceny.

Na tym tle pokazane zostają losy Polski – kraju, w którym kontrolę nad reprodukcją przejął zarówno Kościół, jak i państwo. Spektakl przedstawia rozmowy z 1989 roku przy Okrągłym Stole, gdzie jedynymi decyzyjnymi byli mężczyźni. Ale to nie do końca jest prawda, bo Przy Okrągłym Stole wśród 60 osób były też dwie kobiety, choć ich rola w praktyce była rzeczywiście „symboliczna”. „Solidarność”, która walczyła o prawa robotnicze i obywatelskie, była zdominowana przez mężczyzn, którzy nie zastanawiali się nad losem kobiet, mieli „ważniejsze” sprawy na głowie. Do tego doszła rosnąca rola Kościoła, który chciał wzmocnienia istniejących patriarchalnych norm społecznych. Kobiety w polityce były, ale były niewidzialne. Wprawdzie miały swoje role (nie tylko jako sprzątające, jak to spektakl Teatru Współczesnego w Szczecinie pokazuje), ale nie były traktowane poważnie. W ten sposób w 1993 roku uchwalono ustawę antyaborcyjną, która z późniejszymi poprawkami obowiązuje do dziś. Chociaż prawo w Polsce obecnie dopuszcza aborcję w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia kobiety, w praktyce lekarze często odmawiają wykonania takich zabiegów, co prowadzi do równie tragicznych sytuacji jak w Rumunii za czasów Ceaușescu, choć zapewne na mniejszą skalę.

Bardzo interesującym zabiegiem zastosowanym w szczecińskim spektaklu jest wprowadzenie dodatkowej warstwy narracyjnej i refleksyjnej, w której aktorzy wyrażają swoje prywatne zdania i dzielą się swoimi spostrzeżeniami. Choć pomysł ten jest ciekawy, w tym przypadku nie do końca się sprawdza. Czasami poziomy narracji się mieszają, co utrudnia widzom odróżnienie, czy w danej chwili aktor wyraża swoje prywatne zdanie, czy gra postać w sztuce. W rezultacie wielowymiarowość całego zamierzenia została nieco spłaszczona.

Jednak sam pomysł wprowadzenia różnych poziomów opowieści jest wart podkreślenia, ponieważ ukazuje, jak wielowymiarowy i trudny jest temat aborcji. To jest poważny problem społeczny, nad którym warto się zastanowić. Dlaczego kobieta nie czuje się na tyle bezpiecznie i dobrze w tym świecie, że nie chce urodzić dziecka? Ten temat dotyka też lęków przed osądem społecznym. Zmusza do refleksji i zastanowienia się, kiedy mamy prawo walczyć o swoje racje, a kiedy podporządkować się sile wyższej. Co jest tą siłą wyższą? I kosztem czego trzeba się jej przyporządkowywać? Bardzo wiele pytań rodzi się podczas oglądania tego przedstawienia. Wprowadzenie metapoziomu dodaje również dystansu i humoru do opowiadanych, często tragicznych historii. Najlepiej radzi sobie z tą wielowymiarowością (i jednocześnie tworzy najbardziej intrygujące postaci) Robert Gondek. Jest bardzo świadomy i otwarty na złożoność postaci, które gra, co może wynikać ze zrozumienia, jak bardzo niejednoznaczny może być ten świat. Potrafi przekonująco zagrać osobę pełną ciepła i zrozumienia dla kobiet, jak i surowego lekarza czy dewota rzucającego klątwy na bezbożnych ludzi. A poczucie humoru, którym emanuje, jest naprawdę niesamowite.

Spektakl Gianiny Cărbunariu to nie tylko opowieść o poruszającym i często tragicznym losie kobiet, które z różnych powodów decydowały się na aborcję. To także walka o uznanie prawa kobiet (wspieranych przez ich bliskich) do decydowania o własnym ciele i życiu. Ale głównym celem przedstawienia jest skłonienie widzów do refleksji nad mechanizmami władzy i konsekwencjami jej działań na życie jednostek i społeczeństwa. To opowieść o narzucaniu jedynych właściwych rozwiązań dla wszystkich – sytuacji, gdy przepis prawa staje się ważniejszy od człowieka. Spektakl pokazuje, jak decydowanie z góry i surowe egzekwowanie prawa nieuwzględniającego wszystkich aspektów okoliczności, może prowadzić do mniej lub bardziej ukrytej dyktatury. Społeczeństwo o wysokim poziomie świadomości, w którym obywatele są dostrzegani, i szanowane są ich potrzeby, potrafi samo się zorganizować – naturalne prawo kształtuje się wtedy spontanicznie, nie na drodze przemocy.

Tytuł oryginalny

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w odległej krainie…

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła