Spektakl “Wschód Księżyca” tworzony jest przez grupę studentów wiedzy o teatrze na Uniwersytecie Gdańskim a premierę będzie miał 8 maja o 19:00 w ramach cyklu Teatr w Blokowisku Gdańskiego Archipelagu Kultury PLAMA. Dla sporej ich części jest to pierwszy projekt na taką skalę, ale entuzjazmem nadrabiają brak doświadczenia. Chcą opowiedzieć historię ludzi takich jak oni sami: wylatujących z gniazda i poszukujących siebie w tym bardzo skomplikowanym świecie.
Rozmowa Wiktorii Bronk, studentki wiedzy o teatrze na Uniwersytecie Gdańskim z twórczyniami spektaklu dyplomowego Wschód Księżyca, reżyserką Karoliną Wesołowską i dramatopisarką Martą Kurzacz.
Wiktoria Bronk: Co było Waszą inspiracją?
Marta Kurzacz: Spotkanie i rozmowy z rówieśnikami na pierwszym roku studiów wiedzy o teatrze. Historie, które pochodziły z ich ust, a brzmiały jak moje. Wtedy, na co dwutygodniowych zjazdach (bo jeszcze w pandemii), okazało się, że moje rozterki podziela dużo więcej osób. I że nie tylko moi rodzice nie byli zadowoleni z wyboru studiów o teatrze (śmiech).
Karolina Wesołowska: Ciężko znaleźć jakieś konkretne źródło inspiracji, poza moimi przeżyciami. Szukałam też inspiracji w moich aktorach. Wydaje mi się, że nie narzucałam im jakoś bardzo swojej wizji i starałam się słuchać sugestii.
WB: Kim jest główna bohaterka, Mel?
MK: Studentką, młodą wchodzącą w dorosłe życie dziewczyną. Jest trochę mną, trochę Tobą, trochę koleżanką, którą codziennie mijamy, idąc na zajęcia.
KW: Tak, Mel jest każdym odbiorcą naszego spektaklu. Może nie wszyscy studiują wiedzę o teatrze w obcym mieście, ale każdy musiał kiedyś, albo będzie jeszcze musiał, podjąć decyzję kim jest i kim chce być, i tą osobą właśnie jest Mel.
WB: Z którą z postaci najbardziej się utożsamiasz?
MK: Myślę, że każdej postaci dałam coś od siebie, ale najbardziej utożsamiam się z Mel – to ona ma najwięcej do powiedzenia w tej sztuce.
KW: Od Marty wiem, że postać Aśki jest mną inspirowana. Może rzeczywiście mamy coś wspólnego, ale z pewnością nie jest moją kalką. To bardziej ekstrawertyczna część mojego charakteru się z nią utożsamia, ale widzę też fragment siebie w Mel. Kiedy zaczynałam studia przeżywałam podobne problemy, wiele z nich nadal gdzieś we mnie jest, nierozwiązanych.
WB: Co wasz spektakl oferuje współczesnemu odbiorcy?
MK: Wejrzenie w uniwersyteckie korytarze, prawdziwych bohaterów, doświadczenia podobne do tych, które albo już przeżyli, albo przeżywać będą.
KW: Z pewnością nie udzielamy wskazówek jak żyć, nie odkrywamy też tajemnic. Chcemy po prostu przedstawić odbiorcy historię, z którą być może, będzie mógł się utożsamić.
WB: Największa trudność, którą napotkałaś na drodze ku premierze to …
MK: Aspekty organizacyjne. Czasu było dużo, a mimo to wiele spraw finalizowało się tuż przed premierą. Po raz pierwszy zderzyłam się z praktyką organizacji takiego wydarzenia. Staranie się o licencję ZAIKSu, dofinansowanie, wydruk plakatów – jak dużo ich potrzebujemy, gdzie najlepiej je wydrukować – to było dla mnie największym wyzwaniem.
KW: Ja. Moja skłonność do prokrastynacji, utykania we własnej głowie i oczekiwaniach zamiast działania. Na szczęście kreatywna część procesu poszła nam bardzo naturalnie, więc jedyne problemy wynikały z bardziej logistycznych spraw, takich jak ustalanie terminów prób, które będą pasować wszystkim.
WB: Dzisiejszy świat pełen skrajności wywiera presję na młodych ludziach, aby jak najszybciej opowiedzieli się po którejś ze stron, jak radzą sobie z tym wyzwaniem bohaterowie Wschodu Księżyca?
MK: Melania pochodzi z domu, z którego zna jedynie określone podejście do życia, wytyczone dla niej przez rodziców ścieżki, którymi powinna się w życiu kierować. Kiedy go opuszcza, okazuje się, że nie radzi sobie z tą presją. Spotyka ludzi, którzy są skrajnie różni od niej i zaczyna się gubić. Nie odpowiada jej świat, który każe wybrać jedną drogę na całe życie.
KW: Ja widzę ten spektakl jako perspektywę Mel. Nie wiemy, co dzieje się w głowach innych bohaterów. Mel może wydawać się, że wszyscy znajomi, których poznaje na studiach, dobrze radzą sobie z nową sytuacją, ale nie wiemy czy to prawda.
WB: Gdybyś miała opisać spektakl trzema słowami, jak by one brzmiały?
MK: Może: „Wypadnięcie z gniazda” – chociaż nie wiem, czy to nie brzmi jeszcze bardziej enigmatycznie, niż Wschód Księżyca.
KW: Jednocześnie przychodzi mi do głowy bardzo dużo i bardzo mało słów. Myślę, że trzy słowa, które opisują Wschód Księżyca to: „kim chcę być”?
WB: Jaki ma być wasz odbiorca?
MK: To spektakl kierowany do młodego odbiorcy, ale też do jego rodzica czy bliskich mu dorosłych. Gdybym mogła wybrać, kto przyjdzie na nasz spektakl, wybrałabym jedną z wielu Melanii oraz jej Mamę.
KW: Zakładam, że łatwiej będzie wejść do tego świata, komuś w wieku podobnym do naszego ponieważ to historia o tym pokoleniu i o obecnym świecie.
Spektakl w ramach cyklu Teatr w Blokowisku: „Wschód Księżyca” 8.05.2023 o 19:00 w Gdańskim Archipelagu Kultury PLAMA przy ul. Pilotów 11 – wstęp bezpłatny. Ze względu na ograniczoną ilość miejsc obowiązują rezerwacje TUTAJ.