"Wszyscy jesteśmy dziwni" wg Karoliny Sulej w reż. Olgi Ciężkowskiej w Teatrze Nowym w Łodzi . Pisze Pisze Rafał Turowski na swojej stronie.
Ten spektakl byłby wspaniałym hymnem na cześć różnorodności, gdyby nie fakt, że oglądając go odczuwa się głównie gorycz. Owszem, summa summarum zgodnie z tytułem - pewnie wszyscy jesteśmy dziwni, ale „najdziwniejszym” z nas żyje się naprawdę trudno, bez względu na szerokość geograficzną. I mamy obiektyw tegoż mikroskopu ustawiony na Nowy Jork, a ściślej mówiąc – na Coney Island.
A tam – kolorowe kwiaty żyjący wolnością bez granic, bohaterowie reportażu Karoliny Sulej, a wśród nich Philomena, opowiadająca widzom o historii tego miejsca, Dick Zigun - prowadzący tamże dom kultury – czy Patchworkowa Dziewczyna (wspaniała rola Katarzyny Żuk z monologiem będącym głównym sensem tego przedstawienia). Samą zaś wyspę, będącą tutaj równorzędną osobą dramatu, świetnie zagrała Paulina Walendziak (zaskakujący transfer z Jaracza). O czym mieszkańcy Wyspy chcą nam dziś powiedzieć?
Mija rok od odejścia z urzędu prezydenta USA Donalda Trumpa, który to Trump, choć jest właściwie nieobecnym, to jednak istotnym bohaterem tego spektaklu, pewnego rodzaju lustrem, które najmocniej odbija oblicze wolności tak nieposkromnionej, tak niczym nie ograniczonej, że – aż utopijnej. I cóż to lustereczko nam mówi?
Warto się w nie wsłuchać, nawet jeśli recepty na polepszenie świata, które odeń dostajemy, mogą się wydać ździebko naiwne.