"Solaris. Wspomnienie z przyszłości" na motywach "Solaris" Stanisława Lema w reż. Klaudii Hartung-Wójciak w Teatrze Ochoty w Warszawie. Pisze Patryk Kencki, członek Komisji Artystycznej VI Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.
Spektakl Klaudii Hartung-Wójciak stanowi inscenizację powieści Stanisława Lema Solaris. Głównym atutem przedstawienia wydaje się warstwa scenograficzna, zarówno kostiumy jak i dekoracje. W głębi sceny umieszczono podświetloną chłodniczą ladę, z lewej – konstrukcję ze starych telewizorów i metalowych syfonów. Na ścianie zamontowano trzy szpulowe magnetofony, które w kilku scenach zostaną nawet wprawione w ruch, swoim szmerem składając się na fonosferę przedstawienia. Wrażenie robią również stroje, w których będą się pojawiać aktorzy. Obok zaimprowizowanego kombinezonu kosmonauty zobaczymy elegancką suknię z wyszukanymi aplikacjami czy kiczowate, barwnie mieniące się wdzianko. Plastyczny wymiar przedstawienia kojarzy się więc z czymś nierealnym, przenosi nas w świat dziwnych wyobrażeń. Bez wątpienia Hance Podrazie, która zaprojektowała zarazem przestrzeń, jak i kostiumy, należą się wyrazy uznania.
Istotną rolę w spektaklu odgrywa również warstwa dźwiękowa, w paru scenach dobrze zestrojona z choreografią ułożoną przez Magdalenę Przybysz. Aktorzy wprawieni w swoisty rodzaj tańca, zawierającego elementy akrobacji, akurat przy dźwiękach Ravelowskiego bolera, zdają się swoimi ciałami demonstrować dziwne właściwości oceanu z powieści Lema, a z całą pewnością oddają niespokojną i tajemniczą atmosferę panującą w kosmicznej bazie. Ogromne wrażenie wywiera na widowni osiemnastowieczny repertuar wokalny wykorzystany w tym przedstawieniu (dosłyszałem między innymi My dearest, my fairest oraz The Cold Song Henry’ego Purcella) i nadający widowisku – poprzez kontrast do złomiarskich dekoracji – rys wręcz surrealny.
Mimo tych interesujących wymiarów inscenizacji niewiele dobrego da się powiedzieć o konwencji teatralnej, która stanowi jej dominantę. Reżyserka postanowiła postawić w tym przedstawieniu na aktorstwo z definicji sztuczne, nieco kojarzące się ze sztywną amatorszczyzną. Pomysł ten pogrążył przedstawienie, nie zachęcając widzów do wchodzenia w relacje pomiędzy postaciami czy uważnego śledzenia ich historii. Mimo że spektakl jest niedługi, to jednak spektatorzy zdążą się zmęczyć…
Najsłabszą zaś stroną omawianego wystawienia jest dramaturgia. Jej skonstruowania podjął się Witold Mrozek, ale nie wykazał w tym rodzaju twórczości jakichś szczególnych uzdolnień. Jego działania w dużej mierze ograniczające się do wypreparowania dialogów z powieści Lema, nie oddają tego, co zapisane jest w samej narracji. Dla kogoś, kto Solaris nie czytał, spektakl może wydawać się niezrozumiały. Dla kogoś, kto dobrze pamięta ten utwór, przedstawienie zrealizowane w Teatrze Ochoty musi chyba wydać się nieszczególnie interesujące.
___
Solaris. Wspomnienie z przeszłości według powieści Stanisława Lema, reż. Klaudia Hartung-Wójciak, Teatr Ochoty w Warszawie, prem. 14 lutego 2020.