- Nie zakładamy, że przyczyną dziury w budżecie była rozrzutność. Może być też tak, że pieniądze, które przyznajemy tej scenie, są niewystarczające - mówi Jarosław Broda, dyr. Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego o zadłużeniu Teatru Współczesnego.
Dziura w budżecie na 1,3 mln zł, perspektywa zaciskania pasa, zwolnienia i żadnych premier do końca roku - nowy dyrektor Wrocławskiego Teatru Współczesnego zamiast ze sztuką, na dzień dobry musi się mierzyć z finansowym kryzysem. Skąd taki dług w teatralnej kasie? To ma wyjaśnić audyt, który jest właśnie prowadzony we Współczesnym. Wiadomo, że zadłużenie pochodzi z okresu, kiedy placówką zarządzała Krystyna Meissner. I choć obecni dyrektorzy (zastępcą Marka Fiedora do spraw administracyjnych jest Ryszard Nowak) nie mówią wprost o jego powodach, to dają do zrozumienia, że gospodarność nie była zaletą ich poprzedniczki. - Niektóre stanowiska pracy z identycznym zakresem obowiązków istniały w różnych działach teatru - mówi Fiedor. - W wielu spektaklach brali udział aktorzy gościnnie występujący, co przy dwudziestopięcioosobowym zespole może dziwić. "Życie jest snem". Dopiero w styczniu Zadłużenie sięga blisko jednej czwar