Kontrola w Operze potwierdziła informacje "Wyborczej": Mariusz Kwiecień nie jest dyrektorem artystycznym i nie wiadomo, na jakiej podstawie wyliczono mu honorarium w wysokości prawie 3 mln zł. Gdyby dyrektorem był, to obowiązywałaby go ustawa kominowa.
We wrześniu ubiegłego roku został przedstawiony na konferencji prasowej jako nowy dyrektor artystyczny Opery Wrocławskiej. Razem z dyrektorką Haliną Ołdakowską oraz dyrektorem muzycznym Bassemem Akiki mieli iść "po mistrzostwo świata" i zrobić z Opery Wrocławskiej drugą La Scalę.
Marszałek Cezary Przybylski - osobiście odpowiedzialny za kulturę - z entuzjazmem przedstawiał nowe kierownictwo podległej mu instytucji.
Opera Wrocławska - dyrektor nie chciała ujawnić pensji
Niestety, "zespół marzeń" (jak mówi o swoich współpracownikach Halina Ołdakowska) nie zdobył nawet mistrzostwa Polski, gdy w Operze zaczęło wrzeć. Artyści dostawali po 2-3 tys. zł pensji, a Mariuszowi Kwietniowi - jak na początku grudnia ujawniła "Gazeta Wyborcza" - wypłacano co miesiąc ponad 60 tys. zł. W dobie pandemii taka sytuacja wywołała wzburzenie wśród pracowników, którzy poczuli się skrzywdzeni.