Grażyna Szapołowska debiutuje jako reżyserka, w Operze Wrocławskiej zobaczymy za tydzień "Halkę" w jej inscenizacji. Dzieło Moniuszki zna jedynie z internetu, ale twierdzi, że od czegoś trzeba zacząć. - Instynktem czułam, że powinnam spróbować - stwierdziła na konferencji prasowej.
Premiera "Halki" zakończy w Operze Wrocławskiej Rok Polski (w ramach którego oglądaliśmy m.in. "Krakowiaków i górali") i rozpocznie jednocześnie Rok Moniuszkowski, bo w przyszłym roku będziemy obchodzić 200. rocznicę urodzin ojca polskiej opery. Na scenie wrocławskiej oglądaliśmy już 13 (jeśli uwzględnić dwa wznowienia) inscenizacji tragedii młodej góralki, z których najbardziej pamiętna była ta pierwsza, w zrujnowanym wojną Wrocławiu. Żeby w 1945 roku można było wystawić dzieło Moniuszki, primadonna Franciszka Platówna zastawiła pierścionek z brylantem, niemiecki balet uczył się tańców góralskich, a tyrolski kościółek udawał tatrzańską świątynię. - Z tamtą epoką łączy nas partytura. Ostatnie wydanie pochodzi z 1951 r., nowa edycja ma wyjść w przyszłym roku. Na razie musimy korzystać z partytury opracowanej przez Grzegorza Fitelberga (zinstrumentował Uwerturę i Mazura - red.) oraz Kazimierza Sikorskiego. Czytamy tutaj, �