Część aktorów we wrocławskim Teatrze Polskim pobierała wynagrodzenia, choć nie grała w spektaklach - uważa radna PiS w sejmiku i zawiadomiła o tym marszałka Cezarego Przybylskiego. Ten w odpowiedzi podał nieprawdę - przekonuje Kazimierz Budzanowski, który pełni obowiązki dyrektora sceny.
Sejmikowej radnej PiS, Małgorzacie Calińskiej-Mayer, nie spodobały się pensje wypłacane aktorom, którzy nie grali w spektaklach przygotowywanych przez byłego dyrektora sceny, Cezarego Morawskiego. Pisaliśmy o tym w poniedziałek. - Ta szóstka odmawia pracy w Teatrze Polskim, a pracuje w Teatrze Polskim w Podziemiu. Zarząd województwa powinien sprawę skierować do prokuratury - oświadczyła radna. Według niej opłacanie tych aktorów jest "sprzeczne z interesem społecznym i mieści się w pojęciu nadużycia pieniędzy społecznych". "Jak rozliczany jest czas pracy w Teatrze Polskim i jak potwierdzana obecność w pracy?" - zapytała w interpelacji do marszałka. Ten odpowiedział, że aktorzy, którymi interesowała się radna, zarobili w latach 2017-19 ponad 416 tys. zł. Po czym bezpośrednio po tej informacji dodał: "P.o. dyrektora Teatru Polskiego wyjaśnił jednocześnie, że rozliczenie czasu pracy aktorów następuje zgodnie z obowiązującymi przepisami