Choć Jaś Serdel i Kolombina to marionetki, to historia ich miłosnych perypetii zupełnie nie nadaje się dla dzieci. "Pożar", opera marionetkowa Józefa Haydna, której premiera w niedzielę w Filharmonii Wrocławskiej, to spektakl rubaszny i frywolny, wyłącznie dla dorosłych.
- Tym spektaklem przypominam dość rzadko wystawiany i zapomniany gatunek, jakim jest opera marionetkowa - mówi reżyser Robert Skolmowski. - Oper marionetkowych nie gra się prawie wcale, bo to ogromne i kosztowne przedsięwzięcia. Opera, w której występują lalki, powstała we Włoszech. Ten gatunek teatralno-muzyczny cieszył się tam olbrzymią popularnością na przełomie XVII i XVIII wieku. "Dramma per musica" stały się bardzo popularne na dworach całej Europy. Na marionetkowe sceny adaptowano "prawdziwe" dzieła operowe lub wystawiano ich parodie, zdarzało się też, że dla lalkowych aktorów specjalnie komponowano zupełnie nowe utwory. Taką właśnie operą jest "Pożar" ("Die Feuersbrunst"". Joseph Haydn napisał ją dla sceny marionetkowej w zamku węgierskiej rodziny magnackiej Esterházy, gdzie był nadwornym kompozytorem i kapelmistrzem. Dzieło wystawiano z przepychem właściwym barokowi: liczne zmiany dekoracji, kilka marionetek w różnych kostiu