- Dziś wiem na pewno: miałem rację, kiedy zaproponowałem takie rozwiązanie - mówi odpowiedzialny za kulturę wicemarszałek Dolnego Śląska Radosław Mołoń. Swoją decyzję marszałek uzasadnia w żołnierskich słowach: - Za nagrody cześć i chwała, ale kasy ktoś musi pilnować.
O tym, że trzeba kogoś postawić na jej straży, świadczy dług teatru - ok. 600 tys. zł. Dziura w budżecie to z jednej strony wynik decyzji finansowych urzędu marszałkowskiego i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego sprzed kilku lat. Po pierwsze, odebrania części dotacji w 2006 roku, po drugie - podwyżek pensji pracowników w 2008 r. Pensje podniesiono na stałe, jednak teatr dostał wtedy środki jedynie na jednorazowe wyrównanie. W kolejnych latach musiał pieniądze na ten cel wygospodarować z własnej kasy. Druga przyczyna to niedoszacowanie kosztów utrzymania teatru - ta sytuacja trwa już od kilkunastu lat. Teatr dostaje 5,4 mln zł dostaje od urzędu marszałkowskiego, który powinien zapewnić jej opłacenie kosztów stałych, 4 mln zł daje minister kultury - z zastrzeżeniem, że można te pieniądze wydać wyłącznie na działalność artystyczną. Tymczasem koszty stałe (czynsz, opłaty za media, pensje pracowników) sięgają 8,5 mln zł. Bizancj