EN

2.03.2021, 08:39 Wersja do druku

Wrażliwe dziewczyny szukające szczęścia

"Kopciuszek" Jonasza Pinoka w reż. Zespołu aktorskiego pod kier. Beaty Zawiślak w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach i "Amelka, bóbr i król na dachu" Tankreda Dorsta i Ursuli Ehler w reż. Lucyny Sypniewskiejw Teatrze Lalek Banialuka w Bielsku-Białej. Pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

fot. mat. teatru

Na dwa nowe spektakle zaprosiły w lutym młodych widzów teatry Ateneum w Katowicach i Banialuka w Bielsku-Białej, korzystając z tego, że wciąż mogą być dla nas otwarte. Na obu scenach "rządziły" wrażliwe bohaterki - w Ateneum Kopciuszek, w Banialuce Amelka ze sztuki Tankreda Dorsta i Ursuli Ehler "Amelka, bóbr i król na dachu".

Podstawą „Kopciuszka” wyreżyserowanego przez zespół teatru pod kierunkiem Beaty Zawiślak był tekst Jonasza Pinoka, który nacisk kładzie na ukazanie relacji z przyrodnimi siostrami i macochą. Czarów właściwie nie ma tu wcale, jest twarda, nieciekawa rzeczywistość. Siostry dokuczają Kopciuszkowi ile wlezie, macocha również.

Jedynym wytchnieniem są dla dziewczynki nieliczne spotkania z ojcem. No i bal, podczas którego poznaje księcia. Wszystko kończy się happy endem, lecz zanim on nastąpi, na widza czeka iście krwawa próba przymierzania zgubionego pantofelka przez żądne bogactwa siostry. Na szczęście zainscenizowana w lekki, dowcipny, bezkrwawy sposób!

Spektakl Teatru Ateneum każe nam przemyśleć sobie relacje z innymi ludźmi – czy jesteśmy wobec nich przynajmniej mili? Dlaczego nie, jeśli tak nie jest? Dobre wychowanie jest zawsze w cenie i popłaca. Siostry i macocha, źle traktując Kopciuszka i ojca oraz męża, wybrzydzając i narzekając, dostają nauczkę od losu.

Na uwagę w tej realizacji zasługują lalki o sympatycznych, dużych twarzach i oczach oraz sposób ich animacji przez ukrytych pod czarnymi kapturami aktorów. W ucho wpada nastrojowa, łagodna muzyka skomponowana przez Wishlake’a, która buduje nastrój całego widowiska, odzwierciedla życzliwą i marzycielką naturę bohaterki, pozwala zatopić się na chwilę w tym nierzeczywistym świecie – aż chciałoby się, aby te piosenki były dłuższe! Dobrze się wszystko ogląda, choć scenografia mogłaby być bardziej kolorowa.

fot. mat. teatru

Dla dzieci i dla dorosłych

„Amelka, bóbr i król na dachu” w Teatrze Lalek Banialuka to z kolei lekka, zabawna sztuka dla całej rodziny. Wyśmienicie bawią się, oglądając ją, nie tylko dzieci, ale i dorośli, bo realizatorzy, ale też i sami autorzy sztuki ukryli w niej sporo dowcipnych smaczków.

Amelka jest poczciwą „znajdą”, która żyje na garnuszku pani Frygi i jej córki Mruksy. Jako mała dziewczynka została znaleziona przez tę dziwną – i notabene wybrakowaną – rodzinkę w złotej wanience. Obie jej nie znoszą, wysługują się nią i wykorzystują. Amelka jest osóbką dość naiwną i nie zwraca na te afronty uwagi, poza tym została obdarzona poczuciem humoru, pogodą ducha i dobrym sercem, co pomaga jej znosić trudy życia. Kiedy zostaje przez Frygę wysłana po miód do strasznego lasu, te wszystkie cechy przydadzą się małej i sprawią, że jej życie diametralnie się odmieni.

Dziewczynka spotyka na swej drodze kilka indywidualności, świetnie wymyślonych przez reżyserkę i odegranych na scenie przez aktorów Banialuki. W pamięć zapada i soczysta Gruszka, i przemądrzały Dynia, bóbr, tajny doradca króla, wodna wróżka i oczywiście król. No właściwie wszyscy mieszkańcy lasu na czele z bohaterką. Stanowią barwną gromadkę sympatycznych, choć oczywiście nie pozbawionych przywar dziwaków, żyjących po swojemu, ale szukających przyjaciół i pewnej odmiany.

Nie wypada też nie podkreślić, że również i ci mniej sympatyczni bohaterowie, a więc Fryga, Mruksa i niebezpieczna sowa, są znakomicie oddani za pomocą kostiumów i oczywiście przemyślanej gry aktorskiej. Duet matka – córka „wymiata”, a złowróżbnie połyskująca czerwonym światłem sowa robi niezłe wrażenie!

W pamięć zapada również nieoczywista relacja Amelki z ciamajdowatym bobrem, zabawne niesnaski między nieco mądralińskim panem Dynią i kochliwą Gruszką, jej „amory” skierowane do mężczyzn podszyte pewną dozą erotyzmu (do rozczytania przez dorosłych rzecz jasna) oraz scena króla z kurami w kurniku, która – przynajmniej dla mnie – stanowiła apogeum wybornej zabawy podczas oglądania tego przedstawienia.

Inscenizacja przygotowana pod okiem Lucyny Sypniewskiej jest kolorowa pod względem scenograficzno-kostiumowym, miła dla ucha, jeśli idzie o muzyczność, świetna aktorsko – a więc atrakcyjna dla odbiorcy. Akcja płynie wartko, wypełniają ją śmieszne, czasem filozofujące, dialogi i proste, niewymyślne, ale niosące nienachalny morał perypetie znakomicie zbudowanych bohaterów. Jest tu wszystko, czego potrzeba dobrej teatralnej produkcji, która zadowoli dzieci i ich rodziców. Sami aktorzy też wydają się dobrze nią bawić, co nadaje jej dodatkowej lekkości.

Spektakl, prócz oczywistego przesłania o tym, aby być człowiekiem przyjacielskim i pomagać innym w potrzebie oraz by ćwiczyć się w wyobraźni, która urozmaica nam życie, ma też wydźwięk ekologiczny. Las, w którym dzieje się akcja, często jest zaśmiecony, bohaterom zdarza się znajdować worki ze śmieciami, zaplątywać w nie, zbierać po drodze. Smutny to widok, nierzadki w polskich lasach niestety. Może – edukując obywateli od najmłodszych lat, również poprzez teatr – doczekamy się kiedyś czystego, miłego dla oka i ducha, otoczenia? Oby tak się stało!


Tytuł oryginalny

Wrażliwe dziewczyny szukające szczęścia. O dwóch premierowych spektaklach w teatrach dla dzieci

Źródło:

„Gazeta Wyborcza - Katowice” online

Link do źródła

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej - największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.