EN

2.09.2014 Wersja do druku

Wojna w teatrze

- Po wielu doświadczeniach jestem przekonany, że podstawą najlepszych teatrów jest zespołowość - to, że aktorzy się znają i dobrze porozumiewają. Nie dowierzam artystom, którzy mówią: jestem człowiekiem do wynajęcia i mogę zagrać wszędzie wszystko. Paweł Łysak, nowy szef Teatru Powszechnego w Warszawie mówi Jackowi Cieślakowi o polskich scenach.

Rz: Życie nas zaskakuje. Jak pana teatr na to zareaguje? Paweł Łysak: Pierwsze premiery będą dotyczyć Ukrainy i Rosji. Marcin Liber rozpoczął właśnie próby do "Wojny i pokoju" Tołstoja. Wydarzenia za wschodnią granicą nie są bez znaczenia. Ponieważ dofinansowanie remontu Powszechnego ze środków unijnych nałożyło na dyrekcję konkretne powinności - premier będzie sześć, a wydarzenia w naszym teatrze musi obejrzeć ponad 50 tysięcy widzów. Krystyna Janda mówi, że nie da się planować repertuaru, bo większość aktorów trzyma się etatów, chociaż są małe, a czasami zobowiązują tylko do bycia w zespole, co uniemożliwia występy gościnne. - Na pewno nie mówimy o wielkich pieniądzach. Chodzi o 1,7-4 tys. brutto. Łatwo jest korzystać z aktorów, których etat opłaca kto inny. Po wielu doświadczeniach jestem przekonany, że podstawą najlepszych teatrów jest zespołowość - to, że aktorzy się znają i dobrze porozumiewają. Nie dowierzam

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wojna w teatrze

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 203

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

02.09.2014