Nie wiem, czy korzysta Pan z Facebooka. Poza robiącym furorę ogłoszeniem mieszkaniowym Strzępki, można tam też znaleźć fanpage "Czy we Wrocławiu pada?". Otóż, Panie Marszałku, wszystko pada, na łeb, na szyję pada. A Pan jest od tego, żeby Teatr Polski (wraz z pozostałymi 18 instytucjami kultury w województwie) jednak nie padły - pisze Michał Kmiecik.
Szanowny panie Marszałku, w wywiadzie udzielonym Magdalenie Kozioł stwierdził Pan, że nie zna Pan Moniki Strzępki. Tym gorzej dla Pana, podejrzewam, że nie raz i nie dwa na Pana biurku pojawiło się zaproszenie na premiery spektakli, które za dyrekcji Krzysztofa Mieszkowskiego wyreżyserowała ona w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Tym bardziej doceniam, że zechciał Pan pojawić się w Polskim nieco ponad dwa lata temu na przedstawieniu w mojej reżyserii. Twierdzi Pan, że "bawił się na tym seansie". Przyjmuję to z tym większą ulgą, bo przyznam, że podczas spektaklu (pozwoli Pan, że będę trzymał się terminów teatralnych, nie kinowych) Pańska mina wskazywała na coś zupełnie innego. I dziękuję za kwiaty, to było naprawdę wzruszające. Co do meritum, to znaczy do kolejnej próby odwołania Krzysztofa Mieszkowskiego. Z racji tego, że ani ja, ani Pan nie byliśmy do tej pory dyrektorami teatrów i nie mamy zbyt dużego doświadczenia w tej sprawie, pozwo