- W Polsce trudno napisać coś ważnego na temat współczesności, co od razu jest wystawiane. Adam Mickiewicz, z którym się, oczywiście, nie porównuję, też nie mógł zobaczyć swoich "Dziadów", nie inaczej było z Juliuszem Słowackim, szybciej poszło Wyspiańskiemu, ale "Wesele" też się nie bardzo podobało, o "Wyzwoleniu" nie wspominając.
KRZYSZTOF MASŁOŃ: W poniedziałek 18 maja w Teatrze Telewizji zobaczymy pańską nową sztukę "Zaręczyny". Myślałem, że przed premierą przeczytam ją w "Dialogu", miesięczniku publikującym dramaty, ale się zawiodłem. "Zaręczyny" nie spełniały kryterium druku? WOJCIECH TOMCZYK: Moja sztuka nie mogła ukazać się w "Dialogu", ponieważ redakcja wykryła u mnie obsesję na punkcie najnowszej historii Polski ze szczególnym uwzględnieniem żołnierzy wyklętych. I zaproponowano mi - co mam na piśmie i w co trudno uwierzyć - żebym dla równowagi wprowadził do "Zaręczyn" postać zamęczonego w Berezie komunisty, jestem dosyć przekorny z natury, więc postanowiłem sprawdzić, którego to komunistę zamęczono w Berezie, tym polskim obozie koncentracyjnym, jak się ją określa. Okazało się, że nie zamęczono nikogo; z powodu pobytu w obozie zmarło 13 osób, niby o 13 za dużo, ale umówmy się, że w zdecydowanej większości więzieni w przedwojennej Polsce komu