EN

20.01.2022, 12:25 Wersja do druku

Wnuczki Janiny Korolewicz-Waydowej

W ubiegłym stuleciu byliśmy dumni, że nasza wielka śpiewaczka Janina Korolewicz--Waydowa jako pierwsza kobieta na świecie była - i to aż dwukrotnie - dyrektorką Opery Warszawskiej. Po wojnie nie wracano już do eksperymentu z kobietami, z wyjątkiem Danuty Baduszkowej, Barbary Kostrzewskiej, Beaty Artemskiej i Stanisławy Stanisławskiej, które rządziły tylko operetkami.

Do feminizacji stanowiska dyrektora operowo-operetkowego powrócono w naszym stuleciu, a zachętą były zapewne osiągnięcia Ewy Michnik w Krakowie i we Wrocławiu. W ostatnich latach ta feminizacja znacznie się rozpowszechniła, przybierając niespotykane dotąd rozmiary. Przyczyniły się do tego bezsensowne konkursy na to stanowisko, wyłaniające nieudaczników i beztalencia - zresztą płci obojga - rozwalające polskie teatry muzyczne jeden po drugim.

Pominę nieporozumienia na tym stanowisku w Teatrach Muzycznych (bo tak się teraz nazywają dawne operetki) w Lublinie i Łodzi. Ale przypomnę krótkotrwałą i spektakularną klęskę w rządzeniu teatrem wybitnej śpiewaczki i pedagoga - Ewy Iżykowskiej. Po pierwszych poczynaniach Wioletty Bieleckiej, jej następczyni w Operze Podlaskiej, niestety, nie wróżę jej sukcesów, mimo że spełniła białostockie marzenia bycia krajanką i jest doskonałym chórmistrzem (ale to nie to samo!). Od lat udowadnia przydatność do kierowania czymkolwiek Alicja Węgorzewska. Też śpiewaczka, ale nie wybitna, „tańcująca na wszystkich weselach", podśpiewując, jurorując i uprawiając konferansjerkę, grając własne monodramy i przejawiając zakulisowe apetyty na rozwój swej kariery.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wnuczki Janiny Korolewicz-Waydowej

Źródło:

Tygodnik Angora nr 4/ 23-01-22