Należy zaprzestać finansowania ze środków publicznych wytwórni muzycznych, które produkują utwory z tekstami wyrażającymi brak szacunku dla kobiet – oświadczył włoski wiceminister kultury Gianmarco Mazzi. Zwrócił się do wykonawców: to szaleństwo "zatruwać" młodzież takimi słowami.
"Potrzebny jest przełom i to zaraz. Powiem to jasno: wyjaśnimy wytwórniom płytowym, że jeśli chcą mieć dostęp do różnych form publicznego wsparcia, muszą zaprzestać produkowania piosenek, w których nie szanuje się kobiet" - stwierdził Mazzi w wywiadzie dla katolickiego dziennika "Avvenire". Tak odniósł się do dyskutowanej we Włoszech kwestii przemocy w muzyce, zwłaszcza w gatunkach trap i rap.
Wiceminister zaproponował spotkanie na ten temat z udziałem przedstawicieli rynku muzycznego.
"Stoimy w obliczu prawdziwego kryzysu. Posłuchałem tych piosenek, przeczytałem teksty. Wywołują dreszcze. Nie będę ich cytował, bo i tak nie nadają się do publikacji. To rana zadana społeczeństwu, rodzinom" - oświadczył wiceminister kultury, były dyrektor artystyczny festiwalu piosenki w San Remo i producent muzyczny.
"To słowa - ocenił - które zabijają kobiety, ich wrażliwość, ich odwagę".
"Dosyć z przemocą, dość z okropnymi słowami, dosyć z obrazami, których celem jest to, by wyrządzić krzywdę" - zaapelował.
Zwrócił się do tych, którzy propagują takie treści w swoich utworach: "Waszymi słowami karmią się pokolenia nastolatków. To szaleństwo i coś strasznego ich zatruwać".
Dodał: "Tak dalej być nie może. Ci raperzy są dla wielu młodych osób punktem odniesienia. Ich piosenki są jak ścieżki dźwiękowe życia młodzieży. Często ich rodzice nie zdają sobie z tego sprawy, nie znają treści tych piosenek. Nie wiedzą, jak traktowane są w nich kobiety".
Na uwagę dotyczącą ryzyka cenzury wiceminister Mazzi odpowiedział: "Jestem za społeczeństwem, w którym totalna wolność wypowiedzi idzie ramię w ramię z całkowitą odpowiedzialnością cywilną".
"Jak wyjaśnimy pewne teksty wykorzystywanym dziewczynom, rodzinom zabitych kobiet i tym, które miały odwagę złożyć zawiadomienia o przestępstwach, te słowa podżegające do przemocy przeciwko nim?" - zapytał przedstawiciel włoskiego rządu.
Dodał: "Jak możemy wytłumaczyć dziewczętom, które nucą niektóre zwrotki, że nikt nie ma prawa mówić o nich w taki sposób?".
Mazzi przytoczył opinię jednego z psychologów, według którego istnieje też inny problem: dziewczęta, jak stwierdził, mogą uznać, że po to, aby zostać zaakceptowane, muszą dostosować się do wzorców, proponowanych w tych piosenkach.
Rozmówca katolickiego dziennika wyraził przekonanie, że potrzebna jest wspólna refleksja, także z udziałem artystów, która doprowadzi do "samoregulacji tej kwestii".
31.05.2024, 08:43
Wersja do druku