"Anarchistka" w reż. Tomasza Szczepanka w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.
David Mamet w swoich dramatach raczej nie stara się dokonywać radykalnych rozstrzygnięć, nie opowiada się po żadnej ze stron, których racje zderza ze sobą w sposób typowy dla kameralnych dramatów konwersacyjnych. Amerykański dramaturg stawia wiele pytań, chcąc obudzić dyskusje wśród widzów. Tak było w "Oleannie", "Edmondzie", tak też jest w najnowszej premierze w Teatrze Studio w Warszawie. W "Anarchistce" bohaterki spotykają się na niemalże pustej scenie Modelatorni; na podeście są tylko dwa krzesła i stół z dokumentami, do tego telefon na ścianie, który znacząco przerwie w kilku momentach akcję, i ekran. Ta skromna oprawa scenograficzna, podkreślająca nie tylko surowość samego gabinetu przesłuchań, od początku każe skupić się na aktorkach; to na ich barkach spoczywa cały ciężar spektaklu. To zawężenie pola działania bohaterów, podobnie jak umiejętność zgrabnego komponowania fabularnego, wyrazistego rysowania postaci i dialogu ewid