Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Władysława Jeżewskiego – Wybitnego Aktora, Wspaniałego Pedagoga, Człowieka Teatru. Aktora, związanego z Teatrem im. Stefana Jaracza w Olsztynie od 1967 roku, wspomina wieloletnia kierowniczka literacka teatru Elżbieta Lenkiewicz.
Był koniec sierpnia 1978 roku. Jako świeżo upieczona studentka przyszłam do Teatru Jaracza z podaniem o pracę. Przyjął mnie w swoim gabinecie zastępca dyrektora Władysław Jeżewski, zmierzył uważnym i nieco figlarnym spojrzeniem, usadził w fotelu i rozpoczął na wpół poważne, merytoryczne, na wpół niezobowiązujące towarzyskie przepytywanie. O miejsce urodzenia, o studia, zainteresowania literackie i inne, o moje życie osobiste, plany rodzinne. Wchodziliśmy podczas tego interview na coraz wyższe rejestry słownego dowcipu, aż w końcu padło zaskakujące pytanie:- A miła pani to jaką szkołę preferuje – falenicką czy otwocką? Bez wahania odpowiedziałam:- Oczywiście falenicką. Cokolwiek to znaczy – pomyślałam. Wyszłam z tego spotkania z angażem na stanowisko kierownika literackiego teatru.
Po latach, gdy dystans zawodowy i wiekowy między nami przestał istnieć, zapytałam Władzia, co miał na myśli z tym pytaniem o szkoły. - Żebym to ja sam wiedział, moja droga…
Taki właśnie był nasz Kolega. Zaskakująco błyskotliwy i nieprzewidywalny w pytaniach i replikach, w barwnych anegdotach snutych w teatralnym bufecie, które uwielbialiśmy, z nieodłączną pogodą ducha, życzliwością, w szerokiej skali poczuciem humoru i dystansem do zawodu, nie wyłączając siebie. Właśnie ten lekko ironiczny dystans był Jego znakiem firmowym. Niemniej, reprezentował starą szkołę solidnego , aktorskiego rzemiosła, któremu pozostawał wierny i tego uczył kolejne roczniki naszego Studium Aktorskiego.
Był aktorem wszechstronnym, jednakowo sprawdzał się w rolach farsowych, wodewilowych, komediowych, dramatycznych i tragicznych. Tylko w Olsztynie miał ich w swoim dorobku kilkadziesiąt. Był niezapomnianym Stomilem i Eugeniuszem w „Tangu” i XX w „Emigrantach” S. Mrożka, Gospodarzem i Wernyhorą w „Weselu” S. Wyspiańskiego, Horodniczym w „Rewizorze” N. Gogola, przejmującym Biskupem Dawidem w „Mszy za miasto Arras” A. Szczypiorskiego, Kreonem w „Antygonie” Sofoklesa, Ojcem w „Pułapce” S. Różewicza, ale i stylowym Owiczowiczem w „Porwaniu Sabinek braci Schontanów, uroczo bezrozumnym Molierowskim Panem Jourdain, Fredrowskim Panem Jowialskim czy brawurowym Wujaszkiem Georgem w farsie R. Conney’a „Z rączki do raczki”. W pracy scenicznej niejednokrotnie wykorzystywał swoją bogata wiedzę humanistyczną, którą chętnie dzielił się z młodym pokoleniem aktorów. A miejscem do tego sposobnym bywały nie tylko sale prób, ale i nieoceniony bufet teatralny.
Moje ostatnie spotkania z Władziem i Jego żoną Hanią to niezapomniane objazdy z Teatrem przy Stoliku. Oboje czytali piękną opowieść liryczną A. Arbuzowa „Staromodna komedia”. Zawsze podśmiewywali się z siebie, że i jako para bohaterów sztuki i jako para w życiu mają razem ponad 160 lat!
To cała epoka i nawet więcej. Odchodzi wraz Władkiem Jeżewskim – legendą naszej sceny. Ale legendy nie umierają.
Elżbieta Lenkiewicz kierowniczka literacka
w Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie w latach 1978 - 2014