EN

18.02.2025, 11:49 Wersja do druku

Wigilijne eksperymenty

„Nowa opowieść wigilijna” Wojciecha Graniczewskiego w reż. autora w Operze Krakowskiej. Pisze Mateusz Leon Rychlak w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Andrey Rafael/Opera Krakowska

„Wesołych świąt. Też mi pomysł!”

– Charles Dickens „Opowieść Wigilijna”

Spektakle Opery Krakowskiej pod kątem jakości stanowią istną sinusoidę z okazjonalnym przedłużeniem tej części, która znajduje się pod osią pozwalającą na pochwały. To zrozumiałe, że opery na mapie teatralnej chcą znaczyć odrobinę więcej niż jedynie ośrodki muzyki poważnej i od czasu do czasu prezentować lżejsze propozycje repertuarowe, w tym i te skierowane do dzieci. Odnoszę jednak nieustannie wrażenie, że traktowanie tego typu propozycji w Operze Krakowskiej ma charakter „pracy za karę”. Tak jest również ze spektaklem „Nowa opowieść wigilijna” w reżyserii i z librettem Wojciecha Graniczewskiego oraz muzyką Andrzeja Zaryckiego.

Przenoszenie popularnych opowieści w kontekst współczesności jest zawsze obdarzone małym kredytem zaufania. Z zasady podchodzę podejrzliwie do takich pomysłów, które czasem się sprawdzają, przeważnie jednak wymaga to dużego nakładu pracy i drobiazgowo dopasowanych szczegółów. „Nowa opowieść wigilijna” nawet nie sprawia wrażenia przemyślanego spektaklu. Warstwa dramaturgiczna jest poszatkowana, nie pozostawiono wystarczająco czasu na poważne zawiązanie akcji i dotarcie do momentu kulminacyjnego. Cała przemiana bohatera następuje bez jakiejś głębszej myśli, ot przyśnił mu się koszmar o politykach, bankierach i prawnikach i już budzi się jako nowy człowiek. Drogi czytelniku, jeśli zastanawiasz się, czy może to mieć jakiś sens, to wybacz, ale nie ma żadnego. Nie rozumiem celu pozbycia się najistotniejszego przesłania opowieści, w której chodzi o zrozumienie, że samotność jest najstraszniejszą z tortur, jakiej człowiek może doświadczyć, zwłaszcza wobec tak radosnego święta jak Boże Narodzenie, kiedy pomimo przemian kulturowych ludzie nadal spędzają wspólnie kilka dni. Upływ czasu jest również zupełnie zaburzony: w jednej scenie bohater nie jest w stanie wyrwać się ze strasznej pracy w korporacji, a już w następnej ściąga do chorego syna dwie klasy dzieci, które pojawiają się tylko, żeby odśpiewać „wzruszającą” piosenkę świąteczną.

Jeśli chodzi o stronę aktorską, to prezentuje się tutaj zbiór najgorszych cech, jakie można sobie wyobrazić w przedstawieniu skierowanym do młodszego widza. Sztywność, brak ekspresji, statyczny ruch sceniczny, cała symfonia usypiających sekwencji, które wydają się wyprane z wszelkiego aktorskiego zacięcia.

Całkiem niedawno entuzjastycznie rozpisywałem się na temat „Możdżer in blue”, ale to, co miałem okazję zobaczyć w grudniu, skutecznie zatarło pozytywne emocje. Być może byłoby lepiej, gdyby Opera Krakowska zrezygnowała z rzucania się na (jak widać) głęboką wodę spektakli dla dzieci.

Tytuł oryginalny

Wigilijne eksperymenty

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Mateusz Leon Rychlak

Data publikacji oryginału:

17.02.2025