Jeśli ktoś jest bardzo leniwy, a chce poznać treść "Biesów" niechże czem prędzej wybierze się do Teatru Współczesnego. Wszystkim innym polecam jednak lekturę książki Dostojewskiego. Jest to bowiem adaptacja sceniczna - jak się to mawia - zrobiona poprawnie. Zachowuje wszystkie najważniejsze postacie i wątki, logicznie, od sceny do sceny opowiada o pogmatwanych losach bohaterów i ich wzajemnych odniesieniach. Ktoś, kto "Biesów" nie zna doskonale zorientuje się więc w fabularnych perypetiach. Na wprowadzenie w owe intrygi potrzebny jest adaptatorowi cały, trwający ponad, godzinę, akt pierwszy. Potem, zupełnie zresztą' niepotrzebna postać określona jako Narrator, a po prawdzie spełniająca funkcje konferansjera - zapowiadacza obwieszcza, że wszystko potoczy się żwawiej. I toczy jeszcze przez dwie z górą godziny. Adaptacja Józefa Grudy zachowując wszystko, co dla brykowo streszczonej akcji najważniejsze, zatraca coś znacznie cenniejszego - atmosferę
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie, nr 140