- Chciałbym znów stanąć na scenie i zaśpiewać. Ale w pionie. Nigdy na wózku - mówi Tomek Kowalski, który zagrał Ryśka Riedla w spektaklu "Skazany na bluesa" w Teatrze Śląskim w Katowicach.
Tomek leży przy oknie z widokiem na ogród. Przy drzwiach stoi urządzenie przypominające niebieski, bardzo skomplikowanie zaprojektowany fotel. To pionizator, służy do ćwiczeń. W szybę meblościanki włożone zdjęcie ze spektaklu "Skazany na bluesa". Na kominku duża kartka, na niej kolorowe podpisy i napis: "Wracaj do nas, Tomek". To od uczniów z pobliskiej podstawówki. Karolina Kijek: Co pamiętasz z dnia wypadku? Tomek "Kowal" Kowalski: Na szczęście nic. Nie pamiętam całego dnia. O tym, co się stało, dowiedziałem się już w szpitalu od bliskich. Byłem okropnie obity, medycy myśleli, że oglądają zmarłego. Uratowała mnie błyskawiczna reakcja służb ratowniczych; przeżyłem dzięki lekarzom z Borowskiej i z Kamieńskiego. Obiecałem, że zagram blisko nich koncert i osobiście ich zaproszę. Uratował mnie też porządny kask, opłacało się więcej wydać. Chciałem też kupić żółwika - to taka osłona na kręgosłup. Ale odkładałem zaku