Zamykamy debatę o kondycji Teatru Wybrzeże. Niestety, udziału w niej odmówił dyrektor Adam Orzechowski. Szkoda. Zatem zamiast "rozmowy" z nieobecnym, spróbujmy spojrzeć w przyszłość. Czego bym sobie życzył? Lepszych tekstów i lepszych reżyserów. W efekcie - lepszych przedstawień - pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Rozpoczynając naszą redakcyjną dyskusję na temat kondycji Teatru Wybrzeże, chcieliśmy spróbować podsumować dorobek - przede wszystkim artystyczny - dyrektora Adama Orzechowskiego na półmetku jego kontraktu (czyli po dwóch i pół roku). Debatę zapoczątkował tekst "Wybrzeże: wiele hałasu o nic". Zarzuciłem w nim Orzechowskiemu m.in. niski poziom artystyczny większości z premier i dyskusyjne decyzje przy doborze tekstów, reżyserów, tytułów spektakli, które mają zejść z afisza, oraz zmianach w zespole aktorskim. Na korzyść nowego dyrektora z pewnością przemawia żelazna dyscyplina finansowa w kierowaniu teatrem, udana pierwsza edycja Festiwalu Wybrzeże Sztuki i coraz wyższa frekwencja na spektaklach. Kto za, kto przeciw? Zaraz po publikacji tego tekstu w środowisku teatralnym rozpętała się burza, pojawiły się głosy zgadzające się z moją diagnozą, jak i zdecydowanie ją odrzucające. Jednak zaledwie parę osób - spośród kilkudziesięci