Wraz z ostatnią miesięcznicą skończy się największe przedstawienie polityczne współczesnej Polski. Ale wytworzona przez nie wspólnota wyobraźni trwać będzie długo. Podobnie jak podziały - pisze Dariusz Kosiński w Tygodniku Powszechnym.
Pamięć smoleńska to konglomerat przekonań, emocji, wspomnień, resentymentów i wyobrażeń, które od ośmiu lat odgrywają ogromną rolę polityczną i społeczną, wyznaczając linię podziału na "dwie Polski" - już w roku 2010 rozrysowane w wierszu Jarosława Marka Rymkiewicza. I choć w ciągu tych ośmiu lat liczba nachodzących na siebie linii podziału znacznie się zwiększyła, to pamięć katastrofy smoleńskiej wraz ze wszystkimi jej towarzyszącymi i napędzającymi elementami wciąż pracuje z nieukojoną intensywnością. Jej praca i skuteczność oddziaływania, wręcz samo jej istnienie fundowane jest przede wszystkim na miesięcznicach, które z regularnością rytuału i siłą politycznej demonstracji ożywiają i aktualizują emocje z wiosny 2010 r. Centralna część obchodów nosi niezwykle trafną nazwę: Marsz Pamięci. Każdego dziesiątego dnia miesiąca pamięć smoleńska maszeruje, ucieleśniając niewypowiedziane, ale właśnie tym silniej działaj