EN

16.08.2021, 10:41 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: Virtuoso

"Virtuoso" Matthew Hardy'ego w reż. Jerzego Jana Połońskiego w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.

fot. M. Kordula

„Virtuoso” to spektakl o najwybitniejszym z polityków w historii nadwiślańskiego kraju, doskonałym kompozytorze i znakomitym pianiście. O wielkim Polaku pokazanym w tej inscenizacji bez stawiania pomników, bez martyrologii, cierpiętnictwa i odpustowej tandety. Przedstawienie jest oczywiście w wymowie jak najbardziej patriotyczne, ale uderza w rozsądek każdego obywatela i zmusza go do zastanowienia się w jakim momencie naszej narodowej historii jesteśmy, czy nie dzieje się tak, że nie ma już dla nas ratunku. Obejrzenie poznańskiej realizacji powinno być obowiązkowe dla szkół, ponieważ młodzież otrzyma nie tylko ogromną dawkę historii, ale przede wszystkim tego, jak należy naprawdę pojmować i rozumieć polskość, o której tyle dzisiaj mówią  politycy, zwłaszcza ci rządzący, wypaczający niekiedy jej rozumienie do granic absurdu. „Virtuoso” to także spektakl obowiązkowy dla każdego miłośnika sztuki, udowadniający, że w naszej historii były gwiazdy muzyki na miarę największych nazwisk w dziejach kultury światowej. Widowisko powinno też być dedykowane wszystkich urzędnikom z ulicy Wiejskiej w Warszawie, choć obawiam się, że do tych ludzi dzisiaj niewiele już trafi.

O samym spektaklu wypada mi pisać wyłącznie w superlatywach. Jest świetny pomysł inscenizacyjny i sprawna reżyseria, co powoduje, że ogląda się to widowisko z zapartym tchem – akcja toczy się wartko i sprawnie, bez zbędnych dłużyzn i pauz, prawie trzy godziny mijają tak, że upływającego czasu zupełnie nie odczuwamy. Świetnie wykorzystany zespół taneczny dorzuca do całości swoje ważne trzy grosze, wspaniale dopełniając nie tylko temperamentem wszystkie sceny  zbiorowe – tytułowa „Paddymania” jest ruchowo imponująca, tak samo jak sugestywne w wyrazie sekwencje liryczne czy delikatny i wręcz wzruszający układ taneczny z ogromną narodową flagą. Uwagę zwraca również scenografia, potraktowana w tej inscenizacji szalenie ascetycznie i umownie, bez  fajerwerków w postaci choćby schodów jak w Casino de Paris; urzeka jej skromność, która zapewne wynikała z gabarytów poznańskiej sceny, ale takie potraktowanie przestrzeni sprawdza się również doskonale na dużej scenie warszawskiego Dramatycznego. Kasztanka Piłsudskiego, zrobiona z drabinki i siodła, doskonale podkreśla zastosowanie humorystycznego skrótu i dystans twórców spektaklu. Dzieje się tak dlatego, ponieważ najważniejsza w tym spektaklu jest muzyka, a ta jest w wielu fragmentach rewelacyjna; naprawdę mogą się podobać nowoczesne, również w aranżu, piosenki, które z powodzeniem zapełniłyby playlisty stacji radiowych. Nawiązywanie do utworów Chopina, czy mieszanie motywów przewodnich pochodzących z różnych utworów, to kompozytorski majstersztyk. Jest świeżo, odważnie, światowo.

Co do wykonawstwa, to powiem uczciwie, że przez pierwsze dwie piosenki z ogromną uwagą śledziłem usta aktorów, by upewnić się, czy aby na pewno nie śpiewają z playbacku. Szybko okazało się, że nie ma o tym mowy. Po prostu od pierwszej chwili jest tu wszystko na żywo czyściutko zaśpiewane, i to zarówno w solówkach, jak i w partiach chóralnych. Cały zespół wykonawczy jest w poznańskim przedstawieniu znakomity, aktorsko również bez zarzutu, no i  fantastyczny głosowo. W inscenizacji Połońskiego nie ma słabych punktów, dzięki sprawnemu montażowi każda sekwencja spektaklu realizowana jest na najwyższym poziomie. Na uznanie zasługuje cała obsada, dlatego tym razem owacja na stojąco, mocno już dzisiaj zdewaluowana,  była jak najbardziej zasłużona. Na szczególne wyróżnienie zasługuje talent Anny Lasoty, która potrafi zauroczyć nie tylko urodą, ale i fenomenalnymi warunkami głosowymi – w jej interpretacji wszystkie songi brzmią naprawdę przepięknie i wzruszająco, łamiąc serce i kradnąc duszę. Dlatego nie boję się powiedzieć, że Anna Lasota to absolutna gwiazda poznańskiego przedstawienia. Chętnie usłyszę ją również w repertuarze operowym.

Powtórzę jeszcze raz, „Virtuoso” to spektakl obowiązkowy. Aż żal, że mam kawał drogi do Poznania, bo zobaczyłbym to widowisko z wielką przyjemnością jeszcze kilka razy. Jeśli będziecie Państwo gdzieś w pobliżu, to nawet się nie zastanawiajcie. Paddymania i was dopadnie! To trzeba zobaczyć. Dlatego polecam koniecznie.

Tytuł oryginalny

widz_trebicki(nie)poleca: VIRTUOSO

Źródło:

Teatr dla Wszystkich