EN

9.01.2025, 17:25 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: „żONa”

„żONa” Jade-Rose Parker w reżyserii Adama Sajnuka w Scenie Relax w Warszawie – TitoProductions / Spektaklove. Pisze Robert Trębicki w Teatrze Dla Wszystkich.

fot. Tomasz Urbanek / mat. teatru

Małżeńska para, z trzydziestoletnim stażem, szykuje się do wieczornego wyjścia na raut czy też inną towarzyską imprezę. On jest wziętym politykiem, przygotowującym się do startu w nadchodzących wyborach, ona, pozostając opiekunką domowego ogniska, tuż przed wyjściem oznajmia mu wyniki swoich ostatnich badań lekarskich. Wykryto u niej raka. Raka prostaty…

I w tym momencie przypomina mi się plakat reklamujący spektakl, który widziałem przed wejściem do eleganckiej Sceny Relax: no coś genialnego! A jak na scenie? Równie dobrze, nawet bardzo dobrze. Francois (Piotr Polk) wyrzuca z siebie potoki zdań, zarzutów i oskarżeń. Carla (Renata Dancewicz) z pokorą i bezsilnością je przyjmuje. Już nie ma siły tłumaczyć, zapewniać, argumentować. Próbuje walczyć z oskarżeniami, ale nie na wiele to się zdaje. Gdy pojawia się nowoczesna, pełna życiowej elastyczności, adoptowana córka (Justyna Fabisiak) i jej przyszły mąż (Michał Rolnicki), zarazem polityczny przeciwnik Francoisa, dochodzi do ostrego zwarcia, jako że permisywizm z liberalizmem są w cenie, ale tylko wtedy, gdy nie dotyczą samych zainteresowanych. I teraz nasuwa się pytanie: czy spektakl dotyczy transpłciowości, która generalnie jest w dalszym ciągu tematem tabu, naszego postrzegania osób transpłciowych czy zwykłej małżeńskiej szczerości, która tonie pośród codziennych, szarych spraw i zwykłych ludzkich potyczek, a może o wygładzaniu problemów i nieznajomości samego siebie? To już państwo oceńcie sami, siedząc w jakże wygodnych fotelach śródmiejskiej Sceny Relax.

Aktorzy prowadzeni wprawną ręką przez reżysera Adama Sajnuka, który przez lata przyzwyczaił widzów do spektakli nie zawsze oczywistych, prezentują w kreacjach swoich bohaterów bardzo ciekawy tygiel przekonań, wachlarz własnych, niepodważalnych racji, i z każdą minutą coraz bardziej wciągają publiczność w swój rodzinny, raczej wcześniej mało spodziewany konflikt. Scenografia jak scenografia, raczej ascetyczna i niemająca większego znaczenia. Na widowni generalnie cisza i skupienie, choć czasem następuje wybuch śmiechu, bo w poważny temat zgrabnie wpleciono elementy komediowe, a wykonawcy dzięki wysokim umiejętnościom aktorskim są w stanie rozśmieszyć nie tylko publiczność, ale nawet samych siebie.

Bardzo dobra, nieoczywista fabuła i frapująca gra aktorska sprawiają, że spektakl wydaje się trwać zaledwie chwilę, i stąd może pozostawia w widzu spory niedosyt, bo chciałoby się jeszcze więcej. Warto tego doświadczyć.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła