EN

30.10.2023, 12:57 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: „Superprodukcja, czyli kręcimy Krzyżaków”

„Superprodukcja, czyli kręcimy Krzyżaków” wg scen. i w reż. Michała Paszczyka w Scenie Relax w Warszawie. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.

fot. fot. Janusz Mazurek/ mat. teatru

Trochę znany reżyser (w tej roli Jacek Lenartowicz) chce ukoronować swoją mizerną przeszłość artystyczną i nakręcić najlepszą rzecz w karierze: filmową superprodukcję „Krzyżacy”. Oczywiście potrzebuje na to mnóstwo pieniędzy, więc znajduje sponsora (bardzo dobra, przekonująca rola Łukasza Konopki) – mięsnego potentata z Tomaszowa Mazowieckiego, który wyłoży duże, a nawet ogromne pieniądze na ten projekt, a przede wszystkim zdecyduje, jak to ma być zagrane, co ma być dodane do treści i o czym to faktycznie będzie. Biorąc pod uwagę fach producenta – to w sumie najważniejszy motyw przewodni tej produkcji.

Do wspomnianej już dwójki aktorów dołączyli jeszcze Urszula Dębska – najbardziej zapracowana, bo aż w czterech rolach, Alan Andersz jako najbardziej ugotowany aktor i Wojtek Błach jako „aktor drugi”. Oglądamy scenariuszowe negocjacje, „wyśrubowane” castingi, słuchamy aktorskich żali, patrzymy ze zdziwieniem ma reżyserskie kompromisy, różnego autoramentu. Na scenie panuje chaos i rozgardiasz, co krok to dyskusja „twórcza” lub nawiązania do telewizyjnych seriali – niestety, nie jestem ich miłośnikiem, więc nie wiem na ile są zgodne z serialową rzeczywistością. Jest sporo pikantnych historyjek dotyczących relacji między-aktorskich, „mądrości” rodem z instagrama czy tiktoka  i… mnóstwo tzw. „zagotowań” wykonawczych, przez co mam poczucie, że cała scenariuszowa historia dopiero się tworzy na scenie, właśnie w tej chwili, bo faktyczny reżyser nakreślił zarys wydarzeń, po czym stwierdził: wiecie co macie robić i… akcja! – niech się dzieje co chce!

Zaiste przedziwne to przedstawienie, albowiem od pierwszej minuty mam nieodparte wrażenie jakbym był na występach rodem z kabaretu, nie na teatralnym spektaklu, ale właśnie na kabarecie widzianym już nie raz w telewizji. Po spektaklu uświadomiłem sobie, że reżyser i scenarzysta Michał Paszczyk jest twórcą i gwiazdą kabaretu Paranienormalni, więc stąd ten „podkasany sznyt sceniczny”. I choć nie znoszę tej formy sztuki estradowo-masowej, to na scenie Relaxu o dziwo nie jest tak strasznie „bez sensu”, bywa momentami naprawdę śmiesznie, zabawnie, czasami wręcz komicznie. Jest i mocno pikantnie, może nawet za bardzo, biorąc pod uwagę obecność dzieci na premierowej widowni, ale też może za mało zajmująco dla obecności znanych aktorskich nazwisk, które przed swoimi przedstawieniami proszą o wyłączenie telefonu, a tu skrolują na komórkach praktycznie przez cały spektakl, kompletnie nie wykazując zainteresowania scenicznymi wydarzeniami. Taka mała hipokryzja artystyczna – ależ ja się uczę tego teatru!

Generalnie „Superprodukcja…” to sceniczne show o trudnej aktorskiej robocie, o artystycznych kompromisach i wszechwładnej roli producenta, którego mottem jest: „mało się narobić, a dużo zarobić.” A biorąc pod uwagę nazwiska z dublury (Barbara Kurdej-Szatan, Rafał Szatan, Bogdan Kalus, Jakub Wieczorek czy celebryta Michał Piróg), to ten zarobek będzie bez wątpienia widoczny w kasach Sceny Relax, bo walić na „kręconych Krzyżaków” będą zapewne tłumy.

Tytuł oryginalny

widz_trebicki(nie)poleca: „Superprodukcja, czyli kręcimy Krzyżaków”

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Robert Trębicki

Data publikacji oryginału:

28.10.2023