EN

4.04.2023, 10:35 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: „Grease”

„Grease” Jima Jacobsa i Warrena Caseya w reż. Antoniusza Dietziusa z Teatru Muzycznego Proscenium na Scenie Relax w Warszawie. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Artur Zwierzchowski/ mat. teatru

Pamiętam, że film „Grease” oglądałem dawno temu i raczej mi się nie podobał. Za to podobała mi się ścieżka dźwiękowa i akurat ją – ku mojemu zdziwieniu – pamiętam całkiem nieźle. Ze słyszenia i opowieści wiem, że „Grease” jest dla wielu filmem kultowym, więc i przed Teatrem Proscenium poprzeczka została zawieszona wysoko. Czy się udało…? Połowicznie.

Na uwagę zasługuje świetna gra świateł w reżyserii Michała Piskorskiego i Krzysztofa Gantnera, profesjonalnie podkreślająca solowy śpiew czy zbiorową zabawę młodzieży. Dekoracje autorstwa Bartłomieja Szrubarka, Antoniusza Dietziusa i Mateusza Otłowskiego, mające przedstawiać trybuny na szkolnym boisku czy wnętrze baru z hamburgerami, również wypadają „amerykańsko”. W tych obszarach twórcy bardzo wiernie oddają klimat oryginału.  W pełni zawodowe są zbiorowe wykonania piosenek wraz ze świetnymi układami choreograficznymi autorstwa Agnieszki Brańskiej. Chwilami bywa na scenie dwudziestu tańczących i śpiewających artystów, którzy muzycznie prezentują się bardzo dobrze, a energia aktorskiej młodzieży wprost rozsadzała podczas premiery scenę. Walorem są piękne głosy Magdy Kusy i Jakuba Cendrowskiego w najważniejszych rolach (Sandy Dumbrwski i Danny Zukko), bardzo dobry jest Jędrzej Czerwonogrodzki w roli cwaniaka i głównego znawcy kobiecej psychiki, a także świetny w postaci Johnny’ego Casino Mikołaj Kisiel. Czempionem sceny jest Wojciech Bochra jako Anioł Stróż. Widziałem go w musicalu „Little Shop of Horrors”, w którym pojawił się dosłownie na chwilę, ale pozostał do dzisiaj w mojej pamięci. W „Grease” dostał większą możliwość aktorskiej prezentacji i zachwycił mnie anielskim głosem w „Beauty School Dropout”. Fenomenalny chłopak.

Wspólnie śpiewane refreny znanych przebojów  „You’re The One That I Want” czy „Summer Nights” rozgrzewają widownię. „Summer Nights” wokalnie jest bez zarzutu, niestety tylko wokalnie. W materii dramaturgicznej jest już zdecydowanie słabiej, i nie tyle przez brak aktorskich umiejętności, a raczej z racji słabości scenariusza. Inscenizowane historie amerykańskich nastolatków, na przykład wstydzących się pokazywać ze swoją sympatią, bo co koledzy powiedzą czy próbujących zarobić w wakacje na samochód, są po prostu dramaturgicznie słabe. Można odnieść wrażenie, że sceny z przygotowań do konfrontacji siłowej, babski piżamowy wieczór, spotkania w barze z hamburgerami czy młodzieńcze rozmowy przy paleniu papierosów są zwykłymi „zapychaczami czasu”, które najzwyczajniej w świecie nudzą, a końcowe przesłanie, że trzeba się dostosować do innych, by zostać wreszcie zaakceptowanym nie jest jakoś szczególnie odkrywcze. Rozumiem, że takie są licencyjne wymogi również jeśli chodzi o scenariusz i twórcy niewiele mogli z tym zrobić, ale liczyłem, zwłaszcza mając w pamięci poprzednie spektakle  Antoniusza Dietziusa, na znacznie więcej.

Czy mi się podobało? Owszem, choć niedosyt pozostał. Ale nadal trzymam kciuki za niezwykle utalentowaną młodzież Teatru Muzycznego Proscenium i niecierpliwie czekam na kolejny musicalowy tytuł w ich wykonaniu.

Tytuł oryginalny

widz_trebicki(nie)poleca: „Grease”

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Robert Trębicki

Data publikacji oryginału:

03.04.2023