- W kinie często grywałem postaci zwyczajnych ludzi, takich jakich wszyscy spotykamy na ulicach. U Szekspira mamy do czynienia z ludźmi o innym, potężniejszym wymiarze. W teatrze chciałem właśnie czegoś takiego - mówi JERZY STUHR, reżyser i odtwórca tytułowej roli w "Ryszardzie III" w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie.
Szekspir jest jak świat albo życie. Każda epoka znajduje w nim to, czego sama szuka i co sama chce zobaczyć" - napisał w jednej ze swoich książek Jan Kott. Czego pan od lat poszukuje w Szekspirze? Jerzy Stuhr: Daje mi to, czego najbardziej brakuje mi we współczesnym teatrze - poezji. Im bardziej to odczuwałem, tym mocniej lgnąłem do Szekspira. Czyli był to przede wszystkim wybór o charakterze literackim? - Oczywiście. Proszę nie zapominać, że jestem także filologiem. Zawsze będę oglądał świat poprzez książki. W kinie moralnego niepokoju często grywałem postaci zwyczajnych ludzi, takich jakich wszyscy spotykamy na ulicach. U Szekspira mamy do czynienia z ludźmi o innym, potężniejszym wymiarze. W teatrze chciałem właśnie czegoś takiego - zwielokrotnionego, na wyższym diapazonie. Takie postaci i takie tematy daje Szekspir. W "Ryszardzie III" nie ma pozytywnych bohaterów, wszyscy noszą piętno moralnego zła. Zafrapowało pana to zło? - Raczej sk