"Bracia przeklęci" w reż. Macieja Masztalskiego Ad Spectatores we Wrocławiu. Pisze Jarosław Klebaniuk w portalu g-punkt.pl.
Pamięć o wojnie jest ważną składową tożsamości narodowej. Zarówno współczesne konflikty, w których w imię walki z terroryzmem zdarza się ostrzelać bezbronną wioskę i zabić niewinnych cywilów, jak i dawniejsze, gdzie indywidualne losy podporządkowane były bezlitosnym wymaganiom historii przez duże "ch", mogą stać się przedmiotem przedstawień teatralnych. Dał temu dowód Maciej Masztalski, który po raczej poważnym i wieloznacznym "Nangar Khel" ponownie wysłał aktorów na wojnę, tym razem drugą światową. Czterech mężczyzn wcieliło się w doborową jednostkę Wermachtu, zaś trzy kobiety - w wybitny oddział NKWD. Jedni i drudzy w ramach misji specjalnej mieli za zadanie pobrać kryjący tajemnicę toksykologiczną narząd zmarłego w Neapolu aktora i dostarczyć go odpowiednio - do Berlina lub do Moskwy. Sprawa była olbrzymiej wagi - od niej mianowicie miały zależeć losy wojny. Wprawdzie widz zna wersję oficjalną i oczywistą, ale