W spektaklu mowa jest przede wszystkim o religijności i poszukiwaniu społeczeństwa, w którym zgoda i porozumienie oparte są na racjonalnym myśleniu o świecie - mówi PAP Piotr Ratajczak, reżyser „Władcy much” wg powieści Williama Goldinga. Premiera w stołecznym Och-Teatrze - w piątek.
"W naszym spektaklu bohaterami są młodzi ludzie z dobrych liceów. W tekście Williama Goldinga zasygnalizowano, że są to szkoły angielskie, ale wydaje mi się, że w przedstawieniu udało nam się to zuniwersalizować" - wyjaśnił Piotr Ratajczak. "Akcja rozgrywa się dzisiaj. Ta grupa młodzieży udaje się na jakiś obóz, a w drodze ulega katastrofie lotniczej i ląduje na bezludnej wyspie" - dodał reżyser.
Zwrócił uwagę, że w spektaklu pojawia się moment, gdy racje grupy chłopców kierowanej przez Ralpha równoważą się z racjami głoszonymi przez grupę pod kierunkiem Jacka. "Wobec zagrożenia bohaterów, lęku przed nieznanym, przed dziwnymi dźwiękami z dżungli, potworem, który ponoć gdzieś tam się czai jedna z grup chłopców tzw. racjonaliści, którymi kieruje Ralph i Prosiaczek mówią, że należy zbudować świat racjonalny. Usiłują zaprowadzić logikę w codzienne działania. Najważniejsze są szałasy, najważniejsze jest nasze poczucie bezpieczeństwa" - mówił. "Natomiast druga grupa na czele z Jackiem mówi, że w momencie zagrożenia trzeba chwycić za dzidy, polować, walczyć z rzekomym potworem" - wyjaśnił Ratajczak.
"W spektaklu cały czas spierają się te dwie opcje. Jedna, powiedziałbym, bardziej emocjonalna i agresywna - z drugą, która jest racjonalna i próbuje zbudować jakiś ład w tym świecie" - ocenił.
Reżyser dodał, że "ten konflikt cały czas eskaluje". "Bardzo ważne w tym spektaklu, a i w powieści Goldinga, jest powołanie jakiegoś bóstwa. Ta agresywna grupa, która chce polować, po zabiciu dzikiej świni i po wymazaniu się jej krwią, powołuje jakiś rodzaj sacrum. Ta głowa dzikiej świni, czyli Władca much dzięki składanym jej modłom i ofiarom ma chronić bohaterów przed złem" - mówił. "Oni odwołują się do jakiejś metafizyki, a my na scenie ukazujemy próbę powołania jakiejś religii, w której przychylność bóstwa uzyskać można tylko dzięki ofiarom. I już za chwilę trzeba będzie mu złożyć w ofierze człowieka. Tą pierwszą ofiarą jest Simon, którego cała społeczność zabija utożsamiając go z potworem" - wyjaśnił Ratajczak.
"Pokazujemy pewnego rodzaju społeczność, która się tworzy i która, żeby móc funkcjonować i radzić sobie z metafizycznym lękiem, musi powołać rodzaj własnego bóstwa, któremu złoży ofiary najpierw ze zwierzęcia, a potem z człowieka. De facto pokazujemy jakąś genezę religijności" - tłumaczył.
"Zadajemy pytanie, czy we współczesnym świecie pełnym niepokoju i różnego rodzaju lęków - od metafizycznych po polityczne - da się stworzyć racjonalna demokrację, czyli taki świat, który będzie opierał się na ludzkim rozumie i międzyludzkiej zgodzie. Czy też taki świat jest niemożliwy, a do funkcjonowania społeczeństw potrzebny jest jakiś rodzaj mistycznego sacrum" - mówił. "W spektaklu mowa jest przede wszystkim o religijności i poszukiwaniu społeczeństwa, w którym zgoda i porozumienie oparte są na racjonalnym myśleniu o świecie" - ocenił reżyser.
Wyjaśnił, że aktorzy występują we współczesnych kostiumach, które "widzom mogą się skojarzyć z ubiorami uczniów dobrej szkoły anglosaskiej". "Oczywiście, te kostiumy w trakcie akcji ulegają destrukcji i przemianie, bowiem w pewnym momencie bohaterowie smarują się krwią" - mówił. "Poprzez te kostiumy pokazujemy degradację człowieczeństwa, o której opowiada Golding" - podkreślił Ratajczak.
"Jak zwykle Marcin Chlanda tworzy świat abstrakcyjny. Nie odwzorowujemy na scenie realistycznie dżungli, wyspy, natury, ale wydaje mi się, że gra wyobraźni i scenografa, i widza - stworzy taka zamkniętą, klaustrofobiczną enklawę, w której ci bohaterowie się znajdują" - powiedział reżyser.
Powieść Williama Goldinga była dwukrotnie ekranizowana - w 1963 r. sfilmował ją Brytyjczyk Peter Brook, a w 1990 r. na ekrany przeniósł ją Amerykanin Harry Hook.
"Dystopijna opowieść o grupie uczniów, którzy uciekając przed globalną katastrofą nuklearną trafiają na bezludną wyspę. Opowieść o konflikcie między dążeniem do cywilizacji, harmonijnej i pokojowo rządzonej według ustalonych reguł, a Nietzscheańską wolą mocy, która nie toleruje sprzeciwu słabszych, a także konflikcie pomiędzy jednostką a zbiorowością" - napisano w zapowiedzi spektaklu. Przypomniano, że "wielki bestseller noblisty Williama Goldinga (1983) uznawany jest za jedną ze stu najważniejszych książek XX wieku".
Adaptacja powieści "Lord of the Flies" Williama Goldinga - Nigel Williams. Dramaturgia - Joanna Kowalska. Scenografię zaprojektował Marcin Chlanda, a kostiumy - Grupa Mixer. Choreografię opracowała Aneta Jankowska. Za reżyserię światła odpowiada Marcin Chlanda. Kompozycje i opracowanie muzyczne - Maciej Zakrzewski.
Występują: Helena Englert, Kamila Janik, Natalia Szczypka, Wojciech Chorąży, Sebastian Dela, Jędrzej Hycnar, Ignacy Liss, Michał Lupa, Maciej M. Tomaszewski i Konrad Żygadło.
Premiera - 20 października o godz. 19.30 w Och-Teatrze. Kolejne przedstawienia - 21-24 października.