EN

6.12.2021, 14:37 Wersja do druku

Warszawa. Premiera "Słonecznych chłopców" w Och-Teatrze - w czwartek

Mierzymy się z legendą - w tym sensie, że ten tekst znajduje się na afiszach od dziesiątek lat - i zwykle robi furorę. Pojawiają się kolejne premiery, a my staramy się dorównać innym realizacjom - mówi PAP Marcin Hycnar, reżyser "Słonecznych chłopców" w stołecznym Och-Teatrze. Premiera w czwartek.

fot. mat. teatru

Hycnar zwrócił uwagę, że realizatorzy "dysponują nowym przekładem tej sztuki autorstwa Bartosza Wierzbięty". - To jest zupełnie świeże tłumaczenie, można je nazwać prapremierowym - dodał.

- Nie tylko odświeżony jest język, nie tylko poczucie humoru, ale muszę powiedzieć, że nawet w kwestiach fabularnych nastąpiły pewne zmiany, bo dotarliśmy do oryginalnego tekstu, który nieco się różni od tego pierwszego polskiego tłumaczenia - mówił reżyser.

Zaznaczył, że jest to przedstawienie jubileuszowe dla Artura Barcisia i Cezarego Żaka. - To wybitni aktorzy, z ogromnym doświadczeniem, a praca z nimi to właściwie sama przyjemność, bo wiedzą o tym zawodzie wszystko - a jeśli nie - to prawie wszystko - powiedział. - Z takimi artystami bardzo szybko, łatwo i przyjemnie się pracuje - podkreślił Hycnar.

Reżyser przyznał, że "dopiero tydzień temu uświadomił sobie", że realizacja "Słonecznych chłopców" w Och-Teatrze to także jego jubileusz. "Bo ja 10 lat temu debiutowałem z Teatrem Montownia jako reżyser na scenie Och-Teatru spektaklem AAA zatrudnimy clowna" - przypomniał.

Pytany o to, czy tytułowi "Słoneczni chłopcy", czyli starsi już nieco aktorzy przepadają za sobą czy jednak się nienawidzą, Hycnar powiedział: "to taka trudna miłość, jak to w teatrze".

- Walorem sztuki Neila Simona jest to, że dla ludzi, widzów, którzy nie są z branży, to będzie opowieść na pewnym poziomie. I ona jest pełna dialogów, zabawna. Ona opowiada o ludziach, o samotności, o grze ze wspomnieniami, o nostalgii za dawnymi czasami - wyjaśnił reżyser.

Zaznaczył, że dla ludzi z branży, "to przedstawienie ukazuje jeszcze jeden pułap". - Bo opowiada o naturze aktorstwa, znanej nam wszystkim ze środowiska teatralno-filmowego, o fochach, o niespełnieniach, o gwiazdorzeniu, o immanentnych cechach większości artystów - podkreślił Marcin Hycnar.

"To historia dwóch zapomnianych aktorów, którzy swoimi skeczami przez lata rozbawiali publiczność całego kraju, skupiając przed telewizyjnymi ekranami całe rodziny. Postrzegani jako nierozłączny duet, w rzeczywistości nie mogą znieść swojego towarzystwa. Od lat pozostają skłóceni, nie utrzymując kontaktu" - napisano w zapowiedzi spektaklu.

Jak wyjaśniono, "pewnego dnia otrzymują intratną propozycję powrotu do studia telewizyjnego ze swoim legendarnym, popisowym numerem". "Ostatni raz mają wystąpić razem. Czy wygrają wzajemne animozje czy potrzeba bycia w centrum uwagi? A może jednak nie mogą bez siebie żyć?" - czytamy na stronie teatru.

Przypomniano, że "Amerykanin Neil Simon napisał Słonecznych chłopców u szczytu swojej dramatopisarskiej kariery". "To komedia najwyższej próby, w której bohaterowie ukazani są w swoich małostkach, złościach czy nieporadnościach z czułością i poczuciem humoru. Tekst doczekał się wielu realizacji teatralnych, telewizyjnych i filmowych, w tym wielokrotnie nagradzanej z udziałem Woody'ego Allena i Petera Falka (1996)" - napisano.

Podkreślono, że "Słoneczni chłopcy są spektaklem jubileuszowym Cezarego Żaka, który w 2021 r. obchodzi swoje 60. urodziny oraz Artura Barcisia, świętującego swoje 65. urodziny".

Autorem przekładu jest Bartosz Wierzbięta. Reżyseria - Marcin Hycnar. Scenografię zaprojektował Wojciech Stefaniak, a kostiumy - Martyna Kander. Za reżyserię światła odpowiada Karolina Gębska. Muzyka - Mateusz Dębski.

Występują: Artur Barciś (Al Lewis), Cezary Żak (Willie Clark), Martyna Krzysztofik (Pielęgniarka) i Fabian Kocięcki (Ben Silverman).

Premiera - 9 grudnia o godz. 19.30 w stołecznym Och-Teatrze. Kolejne przedstawienia - 10-13 oraz 29 i 30 grudnia.

Źródło:

PAP