EN

4.10.2024, 08:48 Wersja do druku

Warszawa. Premiera „Opowieści o zwyczajnym szaleństwie” Petra Zelenki w Teatrze Ochoty – w sobotę

„Opowieści o zwyczajnym szaleństwie” są dla mnie opowiadają o bezradnej ludzkiej wrażliwości i o byciu narażonym na innych i na świat – mówi PAP Karolina Kowalczyk, reżyserka i autorka adaptacji sztuki Petra Zelenki. Premiera w Teatrze Ochoty w Warszawie – w sobotę.

fot. Artur Wesołowski/ proj. Ewa Rostalska

Pytana o zabiegi adaptacyjne, których dokonała, Karolina Kowalczyk powiedziała: "pierwszą rzecz, którą zrobiłam, to ograniczenie Opowieści tylko do tych wątków, które wydały mi się niezbędne i możliwe do zrealizowania w pięcioosobowej obsadzie". "Chciałam stworzyć taki metraż, który da się wytrzymać na Małej Scenie. Przedstawienie trwa dwie godziny z przerwą" - mówiła. "Będzie to taka formuła teatralna, która nie pożre całego wieczoru" - tłumaczyła.

"Wydawnictwo ADiT wysłało mi 90 stron. Wycięłam z tekstu wszystko, co stanowi ciekawy świat Zelenki dookoła, ale co znajduje się na dalszym planie" - mówiła. "Skupiłam się na opowiedzeniu historii Petra, jego przyjaciół i rodziców. Na scenie zobaczymy Petra, Janę, rodziców Petra i jego przyjaciół Muchę i Alesza" - powiedziała. "Widzowie ujrzą zagubionych, młodych ludzi, którzy są w moim wieku i nie wiedzą, co dalej robić ze swoim życiem. A obok nich pojawi się dwójka starszych osób, którym syn wymyka się z rąk, ucieka z domu, a oni próbują się rozliczyć ze swoim życiem i też wariują przytłoczeni tym zadaniem" - wyjaśniła reżyserka.

Pytana o ascetyczną scenografię, Karolina Kowalczyk powiedziała: "postanowiliśmy ze scenografem Markiem Idzikowskim zrobić ten spektakl wykorzystując wyobraźnię widzów". "Mamy w nim pięciu aktorów i pięć opowieści o szaleństwie. Dlatego podjęliśmy decyzję, że zbudujemy im taki świat, jaki oni budują sobie sami, po to, żeby pomóc aktorom zbudować swoje szaleństwo" - powiedziała. "Na scenie znajdują się tylko najpotrzebniejsze rzeczy i rekwizyty. Mogę powiedzieć, że właściwie od kilku tygodni stale redukujemy liczbę tych rekwizytów. Teraz jest to spektakl na trzy żyrandole, kilka krzeseł i jeden koc" - podkreśliła twórczyni przedstawienia. Dodała, że "pojawia się też miniaturowy model karetki, ponieważ jedna z postaci - Mucha - ląduje w szpitalu".

Karolina Kowalczyk zwróciła uwagę, że realizatorzy spektaklu "znaleźli w szaleństwie głównego bohatera Petra dużo eskapizmu i chęci powrotu do dzieciństwa". "Podobnie jest w jego relacjach z rodzicami" - oceniła. "Dlatego na scenie część rekwizytów to dziecięce zabawki" - wyjaśniła.

Pytana o miejsce akcji przedstawienia, Karolina Kowalczyk powiedziała; "akcja toczy się teraz, tutaj, wśród nas". "Mamy też takie szczęście, że dysponujemy zespołem, który cały jest w wieku tych młodszych bohaterów. Stąd czytaliśmy te sztukę głównie przez nasze relacyjne, samotnościowe doświadczenia; poprzez nasze wątpliwości i przemyślenia" - tłumaczyła twórczyni spektaklu.

"Bardzo mocno na przykład przeglądamy się w tym, że mama Petra szaleje w związku z tragediami, które dzieją się we współczesnym świecie. U Zelenki są Gruzja, Czeczenia i trzęsienia ziemi" - mówiła. "Nie podkładamy w to miejsce nic innego, bo nie trzeba. Myślę, że ten kontekst jest nam wszystkim dziś bardzo bliski" - zaznaczyła.

Pytana, czy czeski humor Petra Zelenki jest bliski polskiemu, Karolina Kowalczyk powiedziała: "dla mnie ten humor jest pociągający, bo jest smutny". "Może w tym jest coś polskiego, bo on jest radykalny, dosadny. Wykrzywia rzeczywistość" - oceniła. "Cały ten dramat jest napisany językiem, który wykręca rzeczywistość i ekstrapoluje w bohaterach to, co jest w nich najsmutniejsze. Te historie są tak długo śmieszne, dopóki nie zaczną być przejmujące. I tak też staraliśmy się budować dramaturgię tego spektaklu" - wyjaśniła reżyserka. Dodała, że "on się zaczyna lekko, w konwencji teatru dowcipu, a im dalej w las - tym poważniejsze stają się wyznania aktorów".

"Opowieści o zwyczajnym szaleństwie to spektakl stający w obronie ludzkich nadwrażliwości. Tego, co w nas delikatne, powykręcane i niedostosowane do rzeczywistości. A perfidna rzeczywistość wciąż rzuca bohaterom i bohaterkom kłody pod nogi" - czytamy w zapowiedzi przedstawienia.

Jak zaznaczono, "zwyczajnie szaleni narażeni są na liczne kompromitacje". "Kochają na zabój, walczą o siebie, chcą uratować świat i szaleją z samotności. I to szaleją naprawdę, zupełnie bez godności czy romantyzmu" - napisano. Podkreślono, że "czeski humor Zelenki bezceremonialnie miesza ze sobą wstydliwą i mierną kondycję ludzką z powagą życia, godną łez wzruszenia".

Wyjaśniono, że "dla twórców to też przedstawienie o niezaopiekowanej wrażliwości, potencjalnie niebezpiecznej, której za wszelką cenę bronią bohaterowie opowieści". "O uczuciach, które się w ludziach nie mieszczą. Przede wszystkim jednak – o pięknym szaleństwie, bo kto chciałby marnować życie na bycie normalnym?" - napisano na stronie Teatru Ochoty.

Sztukę Petra Zelenki przetłumaczyła Krystyna Krauze. Reżyseria i adaptacja - Karolina Kowalczyk. Scenografię i kostiumy zaprojektował Marek Idzikowski. Muzyka - Jakub Buchner. Konsultacje choreograficzne - Adrianna Dorociak. Za realizację światła odpowiadają Zofia Krystman i Witold Juralewicz, a za realizację dźwięku - Piotr Trojanowski i Mateusz Skoczek. Budowa scenografii - Wiktor Korzeniewski. Występują: Martyna Czarnecka (Jana), Jan Litvinovitch (Mucha), Agata Łabno (Matka), Filip Orliński (Piotr) i Konrad Żygadło (Alesz).

Przedstawienie adresowane jest do widzów powyżej 16. roku życia.

Premiera "Historii o zwyczajnym szaleństwie" - 5 października o godz. 19 w Teatrze Ochoty im. im. Haliny i Jana Machulskich w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 6 i 8-9 października.

Źródło:

PAP